Polityka graniczna ministra spraw wewnętrznych Dobrindta osiąga swoje granice. Sąsiednie kraje nie chcą przyjmować nielegalnych imigrantów. Jednocześnie Niemcy po raz kolejny wstrząsane są aktami przemocy. "Odsyłanie imigrantów to tylko niewielki element" - ostrzega związek zawodowy policjantów.
Minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt (CSU) chciał zainicjować zmianę kursu w niemieckiej polityce migracyjnej poprzez zaostrzenie polityki granicznej. Jednak z kontrolami mogą wkrótce być duże problemy. Polska, Szwajcaria i Luksemburg odmawiają przyjmowania migrantów. Nie chcą, aby urzędnicy graniczni odsyłali nielegalnych migrantów podróżujących do Niemiec.
Jeśli kraje sąsiednie konsekwentnie odmawiają przyjmowania odrzuconych migrantów i zarejestrowanych przypadków wg systemu dublińskiego, dotychczasowe niewielkie osiągnięcia Dobrindta mogą się zatrzymać. W ubiegły czwartek przedstawił on najnowsze dane dotyczące wzrostu liczby odmów w ciągu zaledwie siedmiu dni.
Ale to nie wszystko. W ciągu ostatnich kilku dni Niemcami po raz kolejny wstrząsnęły akty przemocy o podłożu migracyjnym.
W niedzielę rano mężczyzna z Syrii godził nożem ludzi w barze w Bielefeld. Pięć osób zostało poważnie rannych. Dwóm ofiarom groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.
Napastnik posługiwał się nożem i mieczem. Policja znalazła również łatwopalny płyn w jego plecaku. Funkcjonariusze zakładają atak. Podejrzany sprawca to Mahmoud M. Został aresztowany przez policję dzień po ataku w Heiligendorfie koło Düsseldorfu. Przyjechał do Niemiec w 2023 roku i posiada zezwolenie na pobyt czasowy. Nadal nie jest jasne, jaki był cel ataku sprawcy.
Związkowiec z policji: "Atak pokazuje, jak niebezpieczna jest niekontrolowana migracja"
W tym kontekście dla Związku Zawodowego Policji w Niemczech (DPoIG) jest jasne, że sama bardziej rygorystyczna polityka graniczna nie wystarczy. Tak twierdzi jego wiceprzewodniczący Manuel Ostermann w wywiadzie dla Euronews.
Atak terrorystyczny w Bielefeld pokazuje "Jak niebezpieczna jest niekontrolowana migracja. To nie pierwszy raz, kiedy osoba z głównego kraju azylowego popełnia tutaj przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu" - mówi Ostermann.
Szczególnie w obszarze przestępstw seksualnych i z użyciem przemocy, nieproporcjonalnie wysoka liczba osób pochodzi z głównych krajów pochodzenia osób ubiegających się o azyl.
"Tylko z tego powodu kryzys migracyjny staje się prawdziwym kryzysem przestępczości - ostatecznie prowadzi to do zbiorowej utraty wolności" - wyjaśnia. "Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, deportacje są tylko bardzo małym elementem dużej układanki, jeśli chodzi o ogłoszenie końca kryzysu przestępczości".
Federalny minister spraw wewnętrznych musi teraz działać. "Musi zapewnić policji federalnej odpowiednie zasoby materialne, finansowe, kadrowe i prawne. Potrzebujemy federalnych ośrodków detencyjnych dla deportowanych. Przede wszystkim musimy położyć kres czynnikom przyciągającym, przeciwdziałając zachętom finansowym". Po złożeniu głównych obietnic w kampanii wyborczej, kanclerz Niemiec Friedrich Merz (CDU) musi być teraz rozliczany ze swoich działań.
"Ludzie z zamiarami terrorystycznymi znajdą sposób"
Rzeczniczka Zielonych na Europę Chantal Kopf również uważa, że kontrole graniczne są całkowicie błędnym podejściem. Posłanka Zielonych powiedziała Euronews: "Ludzie z prawdziwie kryminalnymi, terrorystycznymi zamiarami znajdą inny sposób. Można również założyć, że ludzie, którzy zostaną zawróceni, po prostu spróbują ponownie".
Wręcz przeciwnie, rząd federalny spowodowałby "chaos" poprzez intensyfikację deportacji. "Widać teraz, że w naszych krajach sąsiednich narastają masowe protesty i że jest jasne, że nie będziemy po prostu przyjmować ludzi z powrotem, jeśli Niemcy nie będą przestrzegać zasad dublińskich".