Wraz z powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu, pojawiają się pytania dotyczące prawdopodobnie jego najbardziej ambitnej obietnicy z kampanii wyborczej: zakończenia wojny w Ukrainie w ciągu 24 godzin. Od tego czasu wydaje się, że Trump mógł przemyśleć tę kwestię i ustalić nowy harmonogram. Czy może to być dobra wiadomość dla Ukrainy?
Podczas kampanii prezydenckiej w 2024 r. Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że może zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu 24 godzin.
"Załatwię sprawę w jeden dzień" - powiedział Trump.
Twierdzenie to brzmiało nierealistycznie nawet dla Trumpa, który znany jest ze swojej narracji wyborczej. Gdy na Ukrainie szalała największa wojna w Europie od czasów II wojny światowej, ta konkretna obietnica nie została zapomniana jako jedno z wielu oświadczeń kampanii prezydenckiej i od tego czasu stała się kluczową kwestią dla Trumpa.
W swoim przemówieniu ogłaszającym zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA 6 listopada Trump nie wspomniał o Ukrainie, ale nawiązał do tego, jak ważna będzie jego druga kadencja dla kraju spustoszonego przez inwazję Rosji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pogratulował mu w poście na X, w którym przypomniał ich bezpośrednie rozmowy w Nowym Jorku we wrześniu. "Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w podejście "pokój poprzez siłę" w sprawach globalnych. Właśnie ta zasada może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój w Ukrainie" - napisał Zelenskyy.
Jednak w miarę jak zbliża się moment powrotu Trumpa do Białego Domu, 47. prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki mógł przemyśleć to jeszcze raz i ustalić inny harmonogram. To, co zaczęło się jako "24 godziny", zmieniło się teraz w pół roku.
W dość surowej ocenie rzeczywistości Trump powiedział, że sześciomiesięczny harmonogram zakończenia wojny jest bardziej realistyczny. Były minister gospodarki Ukrainy Tymofiej Mylowanow powiedział Euronews, że ta rewizja harmonogramu jest dobrym znakiem dla Kijowa.
"Najgorszym możliwym scenariuszem byłaby kapitulacja Ukrainy. I to jest scenariusz 24-godzinny, w którym zasadniczo USA mają wpływ na Ukrainę i UE pod względem wsparcia i nie mają obecnie dużego wpływu na Rosję, co oznacza akceptację rosyjskich żądań i wywieranie presji na Ukrainę, aby zaakceptowała rosyjskie żądania" - powiedział Mylowanow.
"Dlatego scenariusz 24-godzinny jest najgorszym możliwym scenariuszem dla Ukrainy. Tak więc znak, że mówią teraz o sześciu lub trzech miesiącach sugeruje, że będą budować przewagę nad Rosją. I dlatego potrzebują czasu".
"Znacznie lepiej niż mogło być
Według Mylowanowa, istnieją oznaki, że ta dźwignia jest budowana teraz, być może nawet w koordynacji między administracjami w obliczu "ostatniej szansy" ustępującego prezydenta USA Joe Bidena, aby skonfiskować rosyjskie aktywa o wartości 300 miliardów dolarów (291,2 mld euro).
Pieniądze te należą do rosyjskiego banku centralnego i zostały początkowo zamrożone trzy lata temu po tym, jak Moskwa rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę. Większość tych pieniędzy jest nadal przechowywana w europejskich bankach, choć część pozostaje w bankach amerykańskich.
"Nowością nie jest próba konfiskaty, ale fakt, że jest to nagła, ostatnia próba, która jest skoordynowana - jeśli spojrzeć na wiadomości - z administracją Trumpa. Zasadniczo jest to sygnał dla Rosji, że spróbujemy znaleźć nad tobą przewagę. A jeśli chcesz odzyskać swoje pieniądze, jesteśmy gotowi się o nie targować" - powiedział Mylowanow.
Te oznaki wskazują na to, że administracja Trumpa ewoluuje w kierunku scenariusza, który "nie jest tak korzystny dla Rosji", co jest "dobrą wiadomością dla Ukrainy", wyjaśnił.
Mylowanow przyznaje, że wciąż jest wiele osób na Ukrainie, które martwią się o to, co prezydentura Trumpa może oznaczać dla kraju broniącego się przed inwazją Rosji na pełną skalę od prawie trzech lat.
"Mówią, że Trump próbuje nas sprzedać" - wskazał Mylowanow, argumentując, że Ukraina jest "w całkiem dobrej sytuacji". "Może nie tak dobrej, jak to możliwe, ale o wiele lepszej niż mogłoby być" - dodał.
Nawet jeśli administracja Trumpa skłania się ku temu, co nazywa "niezbyt korzystnym scenariuszem" dla Rosji, nie oznacza to, że jest to korzystne dla Ukrainy.
Podczas debaty prezydenckiej Trump nie chciał powiedzieć, czy chce, aby Ukraina wygrała wojnę z Rosją, unikając bezpośredniego pytania w tej sprawie. Powiedział jedynie: "Chcę, żeby wojna się skończyła".
Czy to wystarczy dla Kijowa?
Chodzi o realistyczne oczekiwania tego, co Ukraińcy są i nie są skłonni zaakceptować, powiedział Mylovanov.
"To, czego ludzie nie są skłonni zaakceptować, to zmiana konstytucji, rozbrojenie Ukrainy lub oddanie nieokupowanych terytoriów. To, co ludzie są skłonni zaakceptować - na podstawie sondaży - to pewnego rodzaju tymczasowa akceptacja tego, że nie kontrolujemy terytorium" - wyjaśnił. "A więc pewnego rodzaju rzeczywistość de facto. Ludzie są więc skłonni zaakceptować rzeczywistość, ale nie chcą się poddać".
Według Mylowanowa, skomplikowanym aspektem jest znalezienie tego, na co Ukraina i Rosja mogłyby się zgodzić.
"Putin musi sprzedać to w kraju jako zwycięstwo. Ukraina musi sprzedać to w kraju jako gwarancję przed przyszłymi inwazjami. Wszystko, co tworzy konia trojańskiego dla Rosji, by powrócić i zająć więcej terytorium, jest nie do przyjęcia" - wyjaśnił.
Biorąc pod uwagę poprzednie gwarancje obiecywane, a następnie złamane przez Rosję, nowe zobowiązanie wymagałoby znacznie więcej niż tylko podpisu na papierze, podsumował Mylowanow.