Amerykański aktor znany z filmów Quentina Tarantino zmarł w wieku 67 lat. Według kardiologa, przyczyną śmierci Michaela Madsena była niewydolność serca. Chorobę nasiliły wieloletnie zmagania z alkoholizmem.
W minionym tygodniu świat obiegła informacja o tragicznej śmierci amerykańskiego aktora Michaela Madsena, stałego współpracownika Quentina Tarantino i gwiazdę takich filmów jak "Wściekłe psy" i "Kill Bill".
Aktor został znaleziony martwy w swoim domu 3 lipca. Miał 67 lat.
Sprawę skomentował kardiolog Madsena. W rozmowie z NBC Los Angeles ogłosił, że aktor zmarł z powodu niewydolności serca. Podkreślił, że oficjalna przyczyna śmierci została określona jako naturalna, aczkolwiek chorobę serca i alkoholizm uznano jako czynniki przyczyniające się.
Madsen przez lata zmagał się z alkoholizmem, wielokrotnie przechodząc przez terapie odwykowe. Choć, według źródeł TMZ, tuż przed swoją śmiercią gwiazdor cieszył się okresem trzeźwości.
Przedstawiciele Madsena wydali następujące oświadczenie: "W ciągu ostatnich dwóch lat Michael Madsen wykonał niesamowitą pracę przy filmach niezależnych, w tym nadchodzących produkcjach "Resurrection Road", "Concessions" i "Cookbook for Southern Housewives". Naprawdę nie mógł się doczekać kolejnego rozdziału w swoim życiu".
"Michael pracował także nad nową książką 'Tears for My Father: Outlaw Thoughts and Poems', która jest obecnie redagowana" - przekazał jego zespół. "Michael Madsen należał do najbardziej kultowych aktorów Hollywood, za którym wielu będzie tęsknić".
Urodzony 25 września 1957 roku w Chicago, Madsen zadebiutował w reżyserskim debiucie Tarantino "Wściekłe psy", wcielając się w sadystycznego Pana Blondyna, który torturował policjanta, odcinając mu ucho.
Ta rola zapoczątkowała jego długoletnią współpracę z Tarantino - aktor wystąpił w obydwu częściach "Kill Billa" (2003-2004), "Nienawistnej ósemce" (2015) i "Pewnego razu... w Hollywood" (2019).
Wśród jego innych znaczących kreacji znalazły się "Thelma i Louise" (1991), "Donnie Brasco" (1997) oraz "Sin City: Miasto grzechu" (2005).
Po śmierci Madsena rodzina i przyjaciele oddali mu hołd.
"Mój brat Michael zszedł ze sceny" - przekazała w oświadczeniu siostra Madsena, Virginia. - "Był grzmotem i aksamitem. Złośliwością owiniętą w czułość. Poeta przebrany za banitę. Ojciec, syn, brat - wyryty w sprzecznościach, hartowany miłością, która pozostawiła swój ślad".
Walton Goggins, współpracujący z Madsenem w "Nienawistnej ósemce " napisał o nim: "Michael Madsen... ten człowiek... ten artysta... ten poeta... ten łobuz... Pieprzona IKONA.... Aura jak nikt inny. Brak słów, więc powiem tylko to.... Kocham cię, kolego. H8TER na zawsze".
Harvey Keitel, który pracował z Madsenem przy produkcji "Wściekłych psów", również podzielił się wzruszającą refleksją. W rozmowie z "The New York Post" powiedział: "Straciliśmy kolejnego wielkiego amerykańskiego poetę. Żegnaj, mój drogi przyjacielu".
86-letni gwiazdor dodał: "Nigdy nie zapomnę jednej z najlepszych scen, jakie kiedykolwiek widziałem w filmie: ty i Chris Penn walczycie we "Wściekłych psach". Wspaniała scena miłosna. Uściskaj Chrisa ode mnie". Chris Penn, brat Seana Penna, zmarł w 2006 roku z powodu choroby serca.