Ława przysięgłych podjęła decyzje w sprawie czterech z pięciu zarzutów stawianych Diddy'emu, ale nie ogłosiła werdyktu, ponieważ nie było zgody co do głównego i ostatniego zarzutu o zorganizowanie spisku.
Ława przysięgłych w procesie Seana "Diddy'ego" Combsa o handel seksem ogłosiła we wtorek, że wydała werdykt w sprawie czterech z pięciu zarzutów przeciwko hip-hopowej gwieździe.
Częściowa decyzja pozostała nieujawniona po tym, jak przysięgłym powiedziano, aby kontynuowali obrady nad najważniejszym zarzutem - który wywołał spór - czyli spiskiem.
Prokuratorzy, zespół obrońców Combsa i sędzia Arun Subramanian zgodzili się, że po zaledwie dwóch dniach obrad było zbyt wcześnie, aby ogłosić wyrok nie dla wszystkich zarzutów, a czterech w pięciu.
Zamiast więc wydać częściowy werdykt, sędzia Subramanian poinstruował ławę przysięgłych, aby kontynuowała rozważanie pozostałych zarzutów. Obrady będą kontynuowane przez całą środę.
Zmiany nastąpiły późnym wtorkowym popołudniem, kiedy ława przysięgłych przedstawiła notatkę stwierdzającą, że nie była w stanie osiągnąć jednomyślnego werdyktu w sprawie oskarżenia o spisek, ponieważ po obu stronach byli ławnicy z "niemożliwymi do przekonania" poglądami.
Zmowa gangsterska jest najbardziej skomplikowanym zarzutem, ponieważ wymaga od ławy przysięgłych nie tylko ustalenia, czy Combs prowadził "przedsiębiorstwo gangsterskie", ale także czy był zaangażowany w popełnianie takich przestępstw, które obejmują takie rzeczy jak porwania i podpalenia.
W ciągu niespełna 13 godzin obrad ława przysięgłych wydała jednak werdykt w sprawie dwóch zarzutów handlu ludźmi w celach seksualnych i dwóch zarzutów transportu w celu uprawiania prostytucji. Ten ostatni zarzut dotyczy zorganizowania przelotu kobiet i pracowników seksualnych przez granice stanu.
W przypadku skazania, zarzut handlu seksualnego wiąże się z obowiązkowym minimalnym wyrokiem 15 lat więzienia i maksymalnym wyrokiem dożywocia. Za transport w celu uprawiania prostytucji grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Pozostały zarzut, najpoważniejsze przestępstwo, o które oskarżony jest 55-letni Combs - zmowa gangsterska - wiąże się z maksymalnym wyrokiem dożywocia.
Potentat hip-hopowy wydawał się ponury po usłyszeniu notatki ławy przysięgłych, gdy rozmawiali z nim jego prawnicy. W pewnym momencie uroczyście przeczytał kartkę papieru, którą wręczył mu adwokat Marc Agnifilo.
Po tym, jak ława przysięgłych przyszła po instrukcje, a następnie opuściła salę, przygnębiony Combs siedział na swoim krześle przez kilka minut. Kiedy wstał, by wyjść, stanął twarzą w twarz ze swoimi krewnymi i zwolennikami na widowni, pocałował rękę i dotknął swojego serca, jak to często robił na początku i na końcu każdego dnia.
Następnie zatrzymał się przed swoją matką i zamienił kilka słów, mówiąc jej: "Kocham cię" i "Wszystko będzie dobrze". Następnie szeryfowie wyprowadzili go z pokoju.
Combs, lepiej znany jako Diddy, nie przyznał się do winy w sprawie wszystkich zarzutów. Jego prawnicy twierdzą, że prokuratorzy próbują kryminalizować swingerski styl życia artysty i że jeśli już, to jego zachowanie sprowadzało się do przemocy domowej, a nie przestępstw federalnych.