Amerykańska Straż Przybrzeżna ściga trzeci tankowiec powiązany z Wenezuelą, działający w ramach tzw. „floty cieni”. Prezydent Maduro potępił operację jako agresję i zapowiedział reakcję na forum ONZ.
Amerykańska Straż Przybrzeżna ściga trzeci tankowiec w pobliżu Wenezueli na Morzu Karaibskim - podał anonimowy urzędnik.
Statek należy do tzw. "wenezuelskiej floty cieni", wykorzystywanej do obchodzenia sankcji.
Jednostka porusza się po wodach międzynarodowych pod rzekomo fałszywą banderą i podlegała sądowemu nakazowi zajęcia.
Prezydent Wenezueli Nicolás Maduro skrytykował działania USA na Telegramie, określając je jako "kampanię agresji, od terroryzmu psychologicznego po ataki korsarskie na tankowce".
Zapowiedział przyspieszenie "głębokiej rewolucji" w kraju. Po wcześniejszym przejęciu statku Maduro ostrzegł, że nie pozostawi sprawy bez reakcji i planuje zgłosić ją do Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Pentagon i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nadzorujący Straż Przybrzeżną, przekierowały pytania w tej sprawie do Białego Domu, który na razie nie skomentował sytuacji.
Działania te wpisują się w szerszą kampanię administracji Trumpa przeciwko statkom powiązanym z rządem Wenezueli i objętym sankcjami.
W sobotę USA przejęły tankowiec Centuries, pływający pod banderą Panamy, a 10 grudnia objęty sankcjami tankowiec Skipper.
Szczegóły zajęcia Centuries są mniej jasne niż w przypadku Skippera, który nie miał bandery i przewoził objęty sankcjami ładunek.
Biały Dom poinformował, że jednostka Centuries należała do wenezuelskiej floty cieni i nielegalnie transportowała ropę naftową.
W ubiegłym tygodniu administracja Trumpa ogłosiła blokadę wszystkich objętych sankcjami tankowców wpływających do Wenezueli lub wypływających z kraju.
Sekretarz wojny USA Pete Hegseth podkreślił, że blokada będzie obowiązywać dopóki wenezuelskie przedsiębiorstwo nie zwróci skradzionych aktywów amerykańskich firm.
USA monitorują również statki podejrzane o przemyt fentanylu i innych narkotyków.
Od września w 28 atakach zginęło co najmniej 104 osoby. Działania te budzą kontrowersje w USA. Krytycy wskazują na brak dowodów i uznają zgony za pozasądowe egzekucje.