Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

"Krasnoludki tego nie zrobią". Czy Polska jest gotowa na konflikt zbrojny?

Bojowy Wóz Piechoty BORSUK
Bojowy Wóz Piechoty BORSUK Prawo autorskie  Krzysztof Niedziela/MON
Prawo autorskie Krzysztof Niedziela/MON
Przez Glogowski Pawel
Opublikowano dnia
Udostępnij
Udostępnij Close Button

Wraz z przekazaniem pierwszej partii bojowych wozów piechoty Borsuk polskim siłom zbrojnym ponownie powraca pytanie o realną gotowość państwa na możliwy konflikt zbrojny. Czy nowe decyzje rządzących wzmacniają bezpieczeństwo kraju?

W obszernym wywiadzie generał Leon Komornicki – jeden z najbardziej doświadczonych polskich dowódców, były zastępca szefa Sztabu Generalnego – rysuje obraz państwa, które od dekad nie potrafi wypracować spójnej strategii obronnej i przemysłowej. Jednocześnie wskazuje działania, które muszą zostać podjęte, jeśli Polska chce realnie odstraszać Rosję.

generał Leon Komornicki
generał Leon Komornicki gen. Leon Komornicki na portalu X

Borsuk - nowoczesny sukces czy spóźniony projekt?

Dostawy Borsuka do polskiej armii wzbudzają entuzjazm, ale gen. Komornicki studzi nastroje, przypominając, że projekt ma swoje korzenie… w latach 60.

„To nie jest coś, co może zachwycać… prawie 60 lat od pomysłu do wdrożenia”.

Jak podkreśla, idea całkowitego unowocześnienia bojowych wozów piechoty pojawiła się już w 1992 roku, lecz polityczne decyzje lat 90. – związane z „wiarą w demokratyczne oblicze Rosji” – zahamowały prace. Projekt zarzucono w 1998 roku, a wznowiono dopiero, gdy agresja Rosji na Ukrainę unaoczniła skalę zaniedbań.

Mimo krytyki, generał uznaje Borsuka za wartościowe wzmocnienie armii:

„Dobry pancerz, dobra armata 30 mm, parametry są dobre. Zainteresowanie zakupem wyrażają Brytyjskie Siły Zbrojne.”

Podkreśla również znaczenie pływalności pojazdu – krytykowanej przez część ekspertów - jako elementu rozszerzającego manewrowość, także w działaniach desantowych i obronie wybrzeża.

Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wziął udział w uroczystości przekazania Siłom Zbrojnym RP pierwszych 15 egzemplarzy Bojowych Wozów Piechoty BORSUK
Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wziął udział w uroczystości przekazania Siłom Zbrojnym RP pierwszych 15 egzemplarzy Bojowych Wozów Piechoty BORSUK Krzysztof Niedziela/MON

Gdzie jest polska strategia obronna?

Polska dostanie pożyczkę 43,7 mld euro z programu europejskiego #SAFE na obronność.

"Prawie 44 miliardy euro ze 150 to jest pula pieniędzy przeznaczonych, które Polska może wykorzystać. (…) Ostatnie tygodnie pracowaliśmy nad tym, żeby uwzględnić wszystkie potrzeby - zaczynając od Sił Zbrojnych RP, ale też po analizie postanowiliśmy włączyć inne ministerstwa. (…) Szacujemy, że z wydatków tylko na uzbrojenie dla Ministerstwa Obrony Narodowej, dla Wojska Polskiego to około 89 procent może być zainwestowane w polski przemysł zbrojeniowy. Realizowany w polskim przemyśle zbrojeniowym. To jest wielka inwestycja rozpędzająca polski przemysł zbrojeniowy, rozpędzająca jeszcze szybciej polską gospodarkę.(…) To jest nasza strategia - bezpieczeństwo i gospodarka" - mówił 26 listopada 2025 roku szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jest to element planu dozbrajania Europy w związku m.in. z rozwijaniem potencjału militarnego przez Rosję.

Jednak generał Komornicki wskazuje, że największym problemem nie jest brak sprzętu, lecz brak myślenia strategicznego i konsekwentnego planowania.

„My na dobrą sprawę nie mamy nawet strategii jak zamierzamy się bronić. Nie ma dzisiaj ósmej Dywizji Obrony Wybrzeża. Błędem jest myślenie, że obwód Królewiecki jest już martwy. Nigdy nie wolno tak myśleć, bo nie wiadomo, co się może w tej przestrzeni wydarzyć”.

Generał opisuje zaniedbania w analizie terenu, degradację naturalnych walorów obronnych, a także błędne inwestycje infrastrukturalne – jak wycinka drzew na granicy czy budowa „betonowych jeży” i zasieków z drutu kolczastego bez oceny operacyjnej:

„Czołgi przez starodrzew nie pójdą… a my wycięliśmy 150 km lasu. To jest zbrodnia”.

Tego typu krytyka wpisuje się w szerszą diagnozę: brak analitycznego podejścia do obrony terytorium i brak powiązania inwestycji publicznych z bezpieczeństwem narodowym.

Komornicki ostro krytykuje środowisko wojskowe i polityczne za nieumiejętność myślenia systemowego:

„Oczywiście od tego są stratedzy i powinni prognozować 20, 30 lat do przodu i tak budować. To wszystko tak wygląda, bo u nas wszystko się ślimaczy. Za długo idzie. Od pomysłu do realizacji jest tutaj naprawdę długo”.

Polskie wydatki na wojsko a gospodarka

Według niego polskie wydatki na badania i rozwój są wysoce niewystarczające, to „jałmużna”. Projekty grzęzną w szufladach, brakuje deregulacji otwierającej rynek dla firm prywatnych, badania nie przekładają się na produkcję a technologie wojskowe nie trafiają do gospodarki cywilnej.

"Wszyscy muszą wiedzieć, że to co robią, ma służyć obronie państwa, a jednocześnie rozwojowi. Nie zjadaniu tych ogromnych pieniędzy, które podatnicy wypracowują, czyli społeczeństwo. To społeczeństwo też powinno korzystać z tego w postaci właśnie rozwoju gospodarczego, miejsc pracy, nowych technologii" - mówi Komornicki.

Generał przytacza przykłady z Zachodu, jak maksymalnie obniżyć koszty produkcji wojskowej - "Kiedy sprzęt wojskowy jeszcze jest w fazie badawczo-rozwojowej, w fazie prototypu, to już firmy zachodnie oferują sprzedaż. Kupiliśmy tak ostatnio okręty podwodne ze Szwecji. Mają jakąś zaliczkę, już kompensują sobie w ten sposób wydatki na badania i rozwój. No i oczywiście też taniej to będzie kosztować armię szwedzką ten sprzęt, bo krótka linia powoduje, że jego koszt jest duży, a im dłuższa linia no to wiadomo, że ten sprzęt taniej można też kupić, a dobrze sprzedać czyli na tym zarabiać".

Jak zaznacza generał, suwerenność strategiczna wymaga od nas myślenia przyszłościowego:

"Oczywiście nie wyprodukujemy w najbliższym czasie rakiety, ale to nie znaczy, że w tym kierunku nie trzeba zmierzać. Prace powinny dawno nad tym trwać, bo Ukraińcy, jak pokazuje ta wojna, w czasie wojny opracowali i wdrożyli rakiety dalekiego zasięgu i średniego, które tam dziś uderzają. Ukraińcy drony zaczęli produkować w ciągu tych czterech lat. Tak można. Tylko trzeba przeprowadzić deregulację rynku, żeby było miejsce dla firm prywatnych i one szybko bardzo zdynamizują cały proces i powstaną [wtedy] bardzo ciekawe projekty".

Generał skrytykował również wypowiedz szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, po wtargnięciu w polską przestrzeń powietrzną rosyjskich dronów: "To nie prowokacja, bo do czego jeden dron miał nas sprowokować? To akt napadu zbrojnego wykonanego z przestrzeni powietrznej na nasze terytorium z zamiarem identyfikacji systemu obrony powietrznej kraju na kierunku brzesko-warszawskim, kierunku operacyjnym."

Amerykańskie czołgi Abrams zakupione przez Polskę biorą udział w paradzie wojskowej z okazji Święta Wojska Polskiego.
Amerykańskie czołgi Abrams zakupione przez Polskę biorą udział w paradzie wojskowej z okazji Święta Wojska Polskiego. AP/Czarek Sokolowski

Czy Polska powinna dążyć do autonomii przemysłu zbrojeniowego?

Polska, zdaniem generała, powinna budować „własną dostateczną wystarczalność obronną”, czego wymaga zresztą art. 3 Traktatu Waszyngtońskiego.

„Nie będzie czasu czekać na dostawy z Korei czy Stanów, łańcuchy dostaw mogą nie działać”.

Komornicki ostro krytykuje sprowadzanie używanego sprzętu z zagranicy, w tym transporterów Stryker z USA Army Europe: „Biorą to, co inni chcieli zutylizować… bez mrugnięcia okiem. Kota w worku”.

Zwraca uwagę, na takie problemy jak uzależnienie Polski od zagranicznych części i serwisów. Sprzęt będzie generować gigantyczne koszty po wygaśnięciu gwarancji.

Konkluzja generała jest jednoznaczna:

„Trzeba budować świadomość, że nasze jest najlepsze, że nasze musi być najlepsze”.

Mokradła i lasy jako naturalna przeszkoda przed inwazją

Według generała Komornickiego, bardzo ważne jest odtworzenie naturalnych walorów obronnych kraju. Ma to tworzyć dużą przeszkodę dla wojsk nieprzyjaciela:

„Teren trzeba maksymalnie wykorzystać, żeby przeciwnika zatrzymywać."

Krytykuje obecne działania rządu w tych kwestiach:

"Decydenci poszli w kierunku zabetonowania granicy. Postawili tam takie "kozły ofiarne"[zapory przeciwczołgowe]. To wszystko Rosjanie sobie już zmapowali. To też zarasta siłą rzeczy. Tam przyroda jest bardzo aktywna, tam między te kozły betonowe, zaraz tam się samosiejki dostaną. No teraz kto będzie to konserwował, utrzymywał? Przecież obrona polega na tym dzisiaj, żeby przeciwnika zaskoczyć, żeby naprawić błąd, żeby przeciwnika zatrzymać na tych kierunkach. Sztab Generalny powinien to zdefiniować, przeprowadzić studium operacyjne terenu. Takie rzeczy robiliśmy w latach 90. To robił cały zespół wojsk inżynieryjnych, obrony przeciwlotniczej, każdego rodzaju logistyki i rodzajów wojsk artylerii, fotografowie wojskowi i tak dalej".

Brak także inwestycji w drogi wodne:

"Od czasów Gomułki kanałów się nie buduje. Ostatni kanał został zbudowany w latach 50. Kanał Żerański, ostatni kanał w Polsce”.

Zdaniem generała przywracanie naturalnych walorów przyrodniczych ma też znaczenie cywilne:

"Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Ełckiego i Augustowskiego chciało połączyć Kanał Augustowski szlakiem jezior równolegle właśnie w stronę Augustowa. Chcieli tam robić strzelnice biathlonowe, tory narciarskie takie, jak w Finlandii, że cały rok można biegać w takim tunelu pod ziemią. To by ożywiło tam wszystko, bo Mazury zamierają jesienią do wiosny. I tu praktycznie nic się nie dzieje. Tam by ludzie chcieli się osiedlać, mieć miejsca pracy, rozwijać się, upatrywali swoją przyszłość, a tam marazm. Na Mazurach aż się prosi, by połączyć te jeziora. Kanałami dotrze się wszędzie, to będą rubieże obronne".

Polscy żołnierze patrolują teren przy granicy polsko-białoruskiej w Gobiatach w Polsce.
Polscy żołnierze patrolują teren przy granicy polsko-białoruskiej w Gobiatach w Polsce. AP/Michal Dyjuk

Czy Polska jest gotowa do konfliktu zbrojnego?

Z wywiadu generała wyłania się pesymistyczna diagnoza: Polska nie jest przygotowana na pełnoskalowy konflikt i nadal działa przede wszystkim reaktywnie.

Dostawa Borsuków to krok w dobrą stronę, ale - jak podkreśla Komornicki - krok spóźniony o co najmniej 20 lat.

„Zdolność armii mierzy się nie na początku wojny, ale po miesiącu, po pół roku, po roku. No i czy mamy podpisane i poparte zdolnościami zaplecze także przemysłu obronnego zachodniego tam gdzie kupiliśmy to uzbrojenie na przykład Patriot, HIMARS czy Abrams, one zostaną użyte natychmiast. Do strącenia jednej rakiety manewrującej czy balistycznej rosyjskiej trzeba zużyć trzy rakiety, które będą wyposażone w wyrzutnie Patriot a jedna rakieta kosztuje trzy czy cztery miliony dolarów. Tych rakiet zamówiliśmy gdzieś koło 1000 w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie w tym roku wyprodukują w całości ponad 600 sztuk. A w przyszłym roku planują około tysiąca wyprodukować. Czyli cała Polska potrzebuje to, co w ciągu roku Amerykanie wyprodukują. A tu trzeba pomagać Ukrainie, trzeba budować europejską tarczę”.

Polska między aspiracjami a koniecznością

Słowa Komornickiego można odczytać jako ostrzeżenie. Polska musi przejść od kupowania za granicą do prawdziwej autonomii militarnej i gospodarczej. W przeciwnym razie będzie wiecznie zależna od innych – ich produkcji, ich decyzji i ich tempa.

W kontekście agresywnej polityki Rosji oraz potencjalnego osłabienia amerykańskiego wsparcia dla Europy, musimy przyspieszyć własne działania i wykazać się odpowiedzialnością:

"Już dzisiaj Amerykanie podejmują decyzję, że się zwijają w wielu miejscach. I to ewidentnie nie dlatego, że to jest kaprys Trumpa, tylko dlatego, że Amerykanie słabną. Ktoś depcze im po piętach. Chiny? Dokładnie tak. To nie są żarty. A Europa, tak jak w tej włoskiej rodzinie. Wie pan, ten 40-latek, jak pięciolatek wozi się na grzbiecie rodziców, no to praktycznie do końca będzie życia z rodzicami, bo mu jest fajnie. I tak Europa woziła się na grzbiecie zdolności Stanów Zjednoczonych. Wojna w Ukrainie obnażyła, że Europa ma tylko pieniądze. Może kupować nie u siebie, a w przemyśle Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że te rakiety produkcji europejskiej są mało skuteczne. Nie zrobimy, innych systemów, jak na przykład póki co czołgów, też będziemy budować K2 na licencji koreańskiej, tylko już to miało być dawno uruchomione, trzeba ludzi, krasnoludki tego nie zrobią, trzeba specjalistów, spawaczy, inżynierów i tak dalej".

A Polska, jak podkreśla generał, ma do tego potencjał:

„Mamy ogromny kapitał młodych, zdolnych ludzi… wszystko można. Tylko trzeba deregulacji i myślenia kategoriami państwa”.

Jak podsumowuje Komornicki:

"Państwo i wojsko są sługami społeczeństwa. Budżet przekazuje społeczeństwo, żeby pomnażać i gwarantować bezpieczeństwo. Najważniejszy jest pokój, rozwój i przetrwanie narodu. To jest nasza racja stanu i wszystko musi być temu podporządkowane, a nie wojnie, a nie bylejakości, nie rozrzutności".

Przejdź do skrótów dostępności
Udostępnij

Czytaj Więcej

Bałtyk zyskuje na znaczeniu w bezpieczeństwie Europy

Fincantieri-US Navy: Europejski przemysł wojskowy kieruje się tam, gdzie jest najbardziej opłacalny

Polska w kosmosie: pierwszy satelita wojskowy gotowy do startu