Protestujący zwrócili uwagę na luki w reakcji Francji na przemoc domową w obliczu alarmujących statystyk.
Dziesiątki protestujących wypełniło centrum Paryża we wtorek wieczorem, aby potępić gwałtowny wzrost przemocy ze względu na płeć i oddać hołd jej ofiarom.
"Rzeczywistość nieustannie nas przytłacza", powiedziała 78-letnia aktywistka Marie-Josée, gdy tłum uczcił pięć kobiet zabitych w zeszłym tygodniu przez swoich partnerów lub byłych partnerów we Francji.
Demonstracja odbyła się zaledwie kilka godzin przed otrzymaniem przez rząd nowego raportu wzywającego Francję do radykalnej reformy sposobu, w jaki wymiar sprawiedliwości rozpatruje sprawy dotyczące przemocy domowej.
Raport został przedłożony we wtorek ministrowi sprawiedliwości Géraldowi Darmaninowi. Dokument zaleca przetestowanie nowego typu sędziego zajmującego się wyłącznie sprawami związanymi z przemocą w rodzinie.
Raport ujawniony na początku tego tygodnia przez francuskie media przed Międzynarodowym Dniem Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet, ostrzega, że "przemoc domowa jest złożoną kwestią, która wymaga kompleksowego podejścia".
Pomimo wieloletnich zobowiązań politycznych, wielu protestujących stwierdziło, że sytuacja kobiet we Francji nadal się pogarsza.
"Wydaje mi się, że od lat 90. nastąpił regres w zakresie równości" - powiedziała Marie-Josée. Dodała, że trudno jej zrozumieć "dlaczego istnieje taka obojętność wobec kobiet, zwłaszcza starszych".
Jej frustracja sygnalizuje narastający kryzys. W 2024 r. 107 kobiet zostało zabitych przez swojego partnera lub byłego partnera w całym kraju - co stanowi 11% wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim.
Najnowsze dane opublikowane w zeszłym tygodniu przez rządową misję MIPROF (Międzyresortowa Misja Ochrony Kobiet przed Przemocą) pokazują, że każdego dnia we Francji ponad trzy kobiety padają ofiarą kobietobójstwa lub usiłowania kobietobójstwa, a liczba ta rośnie z roku na rok.
Organizacje aktywistyczne ostrzegają, że liczby te wciąż nie odzwierciedlają "pełnej skali" kryzysu.
Rządowe coroczne obserwatorium informuje również, że "co siedem godzin kobieta jest zabijana, usiłowana zabić, doprowadzona do samobójstwa lub usiłowała popełnić samobójstwo przez swojego partnera lub byłego partnera".
Kobiety w wieku 70 lat i starsze stanowiły 26% ofiar, co stanowi dziewięcioprocentowy wzrost w ciągu jednego roku.
Przerażająca i szeroko nagłośniona sprawa 72-letniej Gisèle Pelicot, która była odurzana przez swojego męża i gwałcona przez dziesiątki mężczyzn w ciągu dekady, wywołała falę wstrząsów nie tylko we Francji, ale na całym świecie.
Ujawniło to w dużej mierze ukrytą rzeczywistość; starsze kobiety są również ofiarami przemocy seksualnej, co przez długi czas było ignorowane z powodu seksistowskich i ageistycznych założeń.
Mówiąc o starszych ofiarach, Violette, członkini Solidaires Union, która uczestniczyła w paryskim proteście, powiedziała, że ich głosy są często odrzucane, ponieważ "uważa się, że nie można na nich zarobić, tak jak na młodszych kobietach".
Odnosząc się konkretnie do sprawy Pelicot, dodała: "To obudziło ludzi na 10 minut, a potem znowu ucichło... nie powinniśmy czekać na szok medialny, aby cokolwiek zrobić".
Według niej jednym z powodów jest to, że strategia Francji pozostaje niespójna i chronicznie niedofinansowana.
"Obecnie brakuje organizacji twierdzących, że potrzeba 3 miliardów euro rocznie, aby posunąć sprawy do przodu" - powiedziała Violette w wywiadzie dla Euronews.
Jednak rządowy budżet na równość płci na 2025 r. wynosi zaledwie 94 mln euro, znacznie poniżej tego, co organizacje twierdzą, że jest niezbędne do skutecznej polityki ogólnokrajowej.
Rada Europy już wcześniej określiła niski wskaźnik ścigania sprawców we Francji jako "szczególnie niepokojący", wzywając Paryż do przyjęcia i egzekwowania bardziej rygorystycznych środków.
Podczas gdy francuski parlament analizuje nowe propozycje, a organizacje wzmacniają apele o długoterminowe inwestycje, protestujący we wtorek wieczorem stwierdzili, że obawiają się, że rząd nadal nie rozumie powagi kryzysu.