Oskarżeni powołują się na wolność słowa, podczas gdy prokuratorzy potępiają trwające od lat nękanie w sieci oparte na mistyfikacji.
Proces 10 osób oskarżonych o cyberprzemoc wobec żony prezydenta Francji Emmanuela Macrona, Brigitte Macron, zakończył się we wtorek wieczorem w Paryżu po dwóch dniach gorącej wymiany zdań i emocjonalnych zeznaniach najmłodszej córki Brigitte Macron.
Pozwani - ośmiu mężczyzn i dwie kobiety w wieku od 41 do 60 lat - są oskarżeni o seksistowskie i transfobiczne nękanie w związku z serią postów i filmów, w których twierdzili, że Brigitte Macron urodziła się "mężczyzną" i jest w rzeczywistości Jean-Michelem Trogneux.
Plotka, która pojawiła się w 2017 roku, przez lata krążyła po stronach skrajnie prawicowych i poświęconych teoriom spiskowym we Francji i za granicą.
Podczas dwudniowego przesłuchania większość oskarżonych argumentowała, że ich posty miały być humorystyczne lub służyć jako komentarz społeczny.
Sąd usłyszał, że dla wielu z nich rzekome nękanie składało się z zaledwie kilku tweetów, często udostępnianych wśród niewielkiej grupy obserwujących.
Jeden z pierwszych zeznających w poniedziałek, specjalista IT oskarżony o opublikowanie dziewięciu tweetów, powiedział, że jego konto było "malutkie", dodając: "Nie sądzimy, by pani Macron czytała nasze tweety".
Opisał swoje posty jako "nieszkodliwe żarty", podkreślając, że "wszystkie osoby publiczne otrzymują tysiące komentarzy każdego dnia".
Inny oskarżony, Jérôme C, podtrzymał swoje słowa, czytając na głos post, który odnosił się do "pedofilii", aluzji do różnicy wieku pary i faktu, że Emmanuel Macron po raz pierwszy spotkał Brigitte, gdy był studentem, a ona była jego nauczycielką.
"Wir wiadomości"
Aurélien Poirson-Atlan, 41-letni reklamodawca lepiej znany pod nazwą użytkownika Zoé Sagan na X, twierdził, że jego posty podlegają "prawu do satyry" i dodał, że sam stał się celem "odwrotnej cyberprzemocy".
Jego prawnik nazwał postępowanie "procesem o wolność słowa" i "procesem stworzonym dla przykładu".
Urzędnik państwowy z Saône-et-Loire porównał jego posty do satyrycznego magazynu Charlie Hebdo, podczas gdy Bertrand C, właściciel paryskiej galerii sztuki z ponad 100 000 obserwujących na X, argumentował, że jedynie analizował "fakty i obrazy".
"W tym, co piszę, nie ma wulgarności ani przemocy" - powiedział. Jego konto pozostaje aktywne i kontynuuje publikowanie postów na temat procesu podczas przesłuchań.
Brigitte Macron, która nie ma konta na X, nie uczestniczyła w rozprawie, ale była reprezentowana przez swoich prawników.
W oświadczeniu odczytanym na głos w sądzie nazwała ataki "ohydnymi", mówiąc, że zdecydowała się działać ze względu na ich "głęboki wpływ na mnie i osoby wokół mnie".
Jej najmłodsza córka, prawniczka Tiphaine Auzière, zeznawała osobiście. Przed wypełnioną po brzegi salą sądową opisała, jak zdrowie psychiczne i fizyczne jej matki pogorszyło się pod wpływem ciągłego znęcania się w Internecie.
_"_Ten wir wiadomości, który nigdy się nie zatrzymuje, ma coraz większy wpływ na jej codzienne życie" - powiedziała Auzière, dodając, że początkowo "nie doceniała skali" ataków.
Dodała, że jej matka żyje w stanie czujności, obawiając się, że każde zdjęcie lub publiczne wystąpienie może zostać zniekształcone lub wyśmiane w internecie.
Podczas rozprawy opowiadała o tym, jaki wpływ pogłoski wywarły na jej rodzinę, dodając, że jej matka „nie może ignorować okropności, które się o niej mówi”, twierdząc, że Brigitte Macron przeczytała wiele z tych tweetów, nawet z mniejszych kont.
"Wolność słowa nie jest nieograniczona"
Prokuratorzy zidentyfikowali trzech "podżegaczy" z większymi kontami i siedmiu "naśladowców" z mniejszymi odbiorcami.
"Mogło być ich znacznie więcej" - zauważył prokurator, przyznając, że niektórych kont nigdy nie namierzono.
Prokuratorzy wnioskowali o kary więzienia w zawieszeniu od trzech do 12 miesięcy i grzywny w wysokości do 8000 euro dla dziewięciu z 10 oskarżonych.
Najsurowszego wyroku zażądano dla Auréliena Poirsona-Atlana, czyli Zoé Sagan, która została zakwalifikowana jako jedna z "inicjatorek" fake newsów.
Prawnicy Brigitte Macron zażądali 15 000 euro odszkodowania, argumentując, że "wolność słowa nie jest nieograniczona" i że "prawo do humoru nie pozwala na wszystko".
Zespół Brigitte Macron przypomniał również sądowi, że ta sama plotka jest przedmiotem osobnego pozwu o zniesławienie złożonego w Stanach Zjednoczonych przeciwko skrajnie prawicowej komentatorce Candace Owens, oskarżonej o wzmocnienie tego twierdzenia w swojej serii wideo "Becoming Brigitte".
Prawnicy Brigitte Macron oświadczyli, że "zastrzega ona sobie prawo do podjęcia dalszych kroków prawnych" w związku z nowymi wpisami w Internecie.
Wyrok w sprawie ma zapaść 5 stycznia 2026 roku.