Obserwatorzy zwracają uwagę, że uznając Palestynę, prezydent Francji Emmanuel Macron ma nadzieję wywrzeć presję na swoich europejskich sojuszników, w tym Wielką Brytanię, Niemcy i Włochy, by zajęli stanowisko i ożywili od dawna nieistniejące rozwiązanie dwupaństwowe.
Niezależnie od tego, czy decyzja prezydenta Francji Emmanuela Macrona o uznaniu Palestyny za państwo będzie postrzegana jako lekkomyślna czy odważna, może ona mieć pewne konsekwencje w przyszłości.
Francuski prezydent przekazał w liście do palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa, opublikowanym na X, że sformalizuje decyzję na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ we wrześniu. "Francja opowie się za wdrożeniem rozwiązania dwupaństwowego, Izraela i Palestyny, żyjących obok siebie w pokoju i bezpieczeństwie" - napisał Macron.
"To rozwiązanie jest jedyną drogą naprzód, która pozwala nam odpowiedzieć na uzasadnione aspiracje Izraelczyków i Palestyńczyków" - dodał.
Ale co oznacza uznanie Palestyny? Dlaczego ma to znaczenie? I co może się wydarzyć?
Co to oznacza?
Francja jest najpotężniejszym krajem w Europie, który zapowiedział, że uzna państwo palestyńskie, wkrótce dołączając do 147 państw, które już to zrobiły.
Dołączy również do 11 krajów europejskich, które oficjalnie uznają palestyńską państwowość, w tym Hiszpanii, Irlandii, Szwecji, Rumunii, Węgier i Bułgarii.
Dla wielu z tych krajów akt uznania oznacza uznanie suwerenności i niepodległości Palestyny w jej granicach sprzed 1967 roku (tj. na Zachodnim Brzegu, w Strefie Gazy i we Wschodniej Jerozolimie) oraz nawiązanie pełnych stosunków dyplomatycznych z tym krajem. Francja dołączyłaby wówczas do krajów, które już posiadają pełnoprawną palestyńską ambasadę.
Dlaczego ma to (jakieś) znaczenie?
Francja ma największą populację żydowską w Europie, a także największą populację muzułmańską w Europie Zachodniej. Jako jeden z krajów założycielskich Unii Europejskiej, jej głos ma duże znaczenie nie tylko w Europie, ale także na całym świecie.
Decyzja o uznaniu Palestyny może wywrzeć dodatkową presję na Izrael w czasie, gdy słowo ludobójstwo jest używane przez coraz większą liczbę historyków i ekspertów prawnych do określenia wojny Tel Awiwu w Strefie Gazy.
Na początku tego tygodnia ponad 100 wiodących organizacji, w tym Lekarze bez Granic, Amnesty International i Oxfam, stwierdziło, że głód jest powszechny w Strefie Gazy. Jest jednak mało prawdopodobne, by sytuacja humanitarna w uległa poprawie. Nadzorowane przez USA rozmowy w sprawie zawieszenia broni w Doha zakończyły się fiaskiem po tym, jak Waszyngton wycofał się, twierdząc, że Hamas nie działa "w dobrej wierze".
"Uznanie Palestyny przez Francję jest sygnałem dla Izraela, że płaci on polityczną cenę wśród swoich sojuszników za swoje działania w Strefie Gazy" - powiedział Martin Konecny, który prowadzi European Middle East Project w Brukseli. "Przeciwdziała to również izraelskim wysiłkom zmierzającym do wyeliminowania możliwości powstania państwa palestyńskiego".
Jest również mało prawdopodobne, aby takie posunięcie miało jakikolwiek prawny efekt domina, w tym w stosunkach handlowych z Palestyną. Ale Konecny powiedział, że może to zostać wykorzystane w procedurach sądowych w przyszłości, w Międzynarodowym Trybunale Karnym lub sądach krajowych, "gdzie ten argument może odegrać rolę".
Obserwatorzy zwracają uwagę, że Macron ma nadzieję wywrzeć presję na swoich europejskich sojuszników, w tym Wielką Brytanię, Niemcy i Włochy, aby zajęli stanowisko i ożywili dawno nieistniejące rozwiązanie dwupaństwowe, zgodnie z którym państwo palestyńskie zostałoby utworzone obok Izraela na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie. Układ ten był podstawą negocjacji izraelsko-palestyńskich od czasu porozumienia pokojowego z Oslo z 1993 roku.
Uznanie Macrona sprawia, że rozwiązanie dwupaństwowe jest "jeszcze pilniejsze niż wcześniej", powiedział Konecny, ale "dodatkowe środki wobec Izraela" będą potrzebne, aby zakończyć wojnę w Strefie Gazy, a także ekspansję osadnictwa na Zachodnim Brzegu.
Podczas gdy Autonomia Palestyńska nadal opowiada się za dwoma państwami, Izrael nie popiera już takiego rozwiązania konfliktu, podobnie jak jego amerykański sojusznik. W rzeczywistości działalność osadnicza na Zachodnim Brzegu Jordanu jeszcze bardziej się rozszerzyła w ostatnich latach, uniemożliwiając utworzenie sąsiadującego państwa palestyńskiego.
Dodajmy do tego uznanie przez prezydenta USA Donalda Trumpa Jerozolimy za stolicę Izraela w 2017 roku, co skłoniło ambasadę USA do przeniesienia się tam z Tel Awiwu. Rozwiązanie dwupaństwowe popierane przez Macrona wydaje się wysoce symboliczne i niewykonalne w obecnej sytuacji.
W piątek sekretarz stanu USA Marco Rubio również potępił posunięcie Macrona do uznania państwa palestyńskiego, nazywając je "lekkomyślną decyzją", która "służy jedynie propagandzie Hamasu i cofa pokój".
Z kolei wiele rządów UE już teraz popiera rozwiązanie dwupaństwowe, ale twierdzi, że oficjalne uznanie Palestyny powinno iść w parze z długoterminowym rozwiązaniem konfliktu na Bliskim Wschodzie.
"Nie możemy dłużej akceptować masakr i głodu" - powiedział w piątek włoski minister spraw zagranicznych Antonio Tajani państwowej agencji informacyjnej ANSA. "Włochy popierają rozwiązanie dwóch narodów i dwóch państw, ale uznanie nowego państwa palestyńskiego powinno nastąpić w tym samym czasie, co uznanie państwa Izrael przez Palestyńczyków." Podczas gdy Autonomia Palestyńska uznaje Izrael, Hamas nie.
"Interesuje nas pokój, a nie zwycięstwo jednej strony nad drugą" - powiedział Tajani.
Presja na uznanie Palestyny nasiliła się w Wielkiej Brytanii, a brytyjski premier Keir Starmer ma w piątek odbyć pilną rozmowę telefoniczną z Macronem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem.
Co dalej?
Wielu analityków politycznych twierdzi również, że posunięcie Macrona jest w dużej mierze symbolicznym narzędziem polityki zagranicznej, ale jest mało prawdopodobne, aby spowodowało jakiekolwiek zmiany w sytuacji w terenie.
Niegdyś samozwańczy, wszechmocny prezydent skoncentrował się na polityce zagranicznej, pozostawiając swojego premiera w trudnej sytuacji, zajmującego się gigantycznym deficytem budżetowym Francji i kontrowersyjną reformą emerytalną.
"Jest to ważne dla polityki zagranicznej Francji, ale nie dla Palestyńczyków" - powiedziała Maria Luisa Frantappié, która kieruje programem Morza Śródziemnego, Bliskiego Wschodu i Afryki we włoskim think tanku Instituto Affari Internazionali. "Zwiększy to głównie wiarygodność Francji" - powiedziała, zwłaszcza wśród aktorów globalnego Południa.
"Niebezpieczeństwo polega na tym, że wiele energii dyplomatycznej skupi się na czymś, co jest całkowicie nieadekwatne w obliczu tego, co widzimy w terenie" - powiedział Konecny.
Obaj analitycy zgodzili się, że o wiele bardziej znaczącym działaniem dla Europy, która historycznie była odsuwana na bok w próbach mediacji w sprawie politycznego rozwiązania konfliktu, byłoby zrewidowanie jej więzi handlowych z Izraelem w ramach umowy stowarzyszeniowej między UE a Izraelem.
UE jest jednak zbyt podzielona w tej kwestii. Na początku tego miesiąca ministrowie spraw zagranicznych UE postanowili opóźnić uzgodnienie listy 10 opcji odpowiedzi na działania Izraela w Strefie Gazy podczas spotkania Rady do Spraw Zagranicznych. Zgodzili się również "uważnie obserwować" przestrzeganie przez Izrael niedawnego porozumienia w sprawie poprawy dostępu pomocy humanitarnej do Strefy Gazy.
Wreszcie, zmiana stanowiska musiałaby nastąpić ze strony Niemiec, kraju, który do tej pory był rządzony przez tak zwany "Staatsraison", poczucie odpowiedzialności wobec Izraela, które wywodzi się z dziedzictwa nazistowskiego Holokaustu.
Niemcy nie planują w najbliższym czasie pójść w ślady Macrona. W piątek rzecznik rządu Stefan Kornelius powiedział niemieckim mediom, że Niemcy nadal uważają uznanie Palestyny za "jeden z ostatnich kroków na drodze do osiągnięcia rozwiązania dwupaństwowego".
Jednocześnie niemiecki rząd jest również "przygotowany do zwiększenia presji", jeśli nie nastąpi postęp w rozwiązaniu konfliktu, powiedział Kornelius.