Prezentacja komisarza UE ds. budżetu została źle przyjęta przez posłów: "Negocjacje się źle rozpoczęły" - mówi sprawozdawca.
Członkowie Parlamentu Europejskiego są głęboko niezadowoleni z propozycji siedmioletniego budżetu, Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) przedstawionych w środę przez Komisję Europejską i już na wstępie zagrozili, że nie przystąpią do negocjacji w sprawie tego dokumentu.
Poziom informacji przekazanych przez komisarza ds. budżetu Piotra Serafina podczas briefingu dla posłów z parlamentarnej Komisji Budżetowej (BUDG) w środę został uznany przez większość za niezadowalający. "Przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen prowadzi konferencję prasową i przekazuje prasie więcej informacji niż nam" - ubolewał belgijski eurodeputowany Johan Van Overtveldt, przewodniczący komisji.
Niektórzy z jego kolegów podkreślali brak danych liczbowych, oficjalnych dokumentów i materiałów wyjaśniających ze strony Komisji, aby przygotować się do dyskusji z komisarzem.
Komisarz Serafin, który przyznał się do niezadowolenia, powiedział, że wcześniej opuścił posiedzenie decyzyjne Komisji, aby być obecnym w Parlamencie i najpierw przedstawić wniosek, "w uznaniu roli [Parlamentu]".
Posłowie byli również bardzo krytyczni wobec treści wniosku, który opiewa na prawie 2 biliony euro, czyli 1,26% dochodu narodowego brutto UE.
"Z pewnością nie jest to "historyczny budżet", jak próbuje go przedstawić Komisja Europejska. Jest on na tym samym poziomie, co budżet UE w poprzednich siedmiu latach" - powiedział podczas konferencji prasowej Siegfried Mureșan, jeden ze sprawozdawców ds. wieloletnich ram finansowych w Parlamencie Europejskim z ramienia Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
"Próba przekonania nas przez Komisję, że ten budżet jest znaczącym wzrostem, jest myląca. Wzrost nastąpi tylko w celu dostosowania do stopy inflacji i tylko dlatego, że musimy spłacić fundusz Next Generation EU" - powiedział, odnosząc się do nadzwyczajnych linii finansowania wyposażonych w celu odbudowy po pandemii COVID-19.
Podobnie jak wielu jego kolegów, Mureșan uważa również, że kluczowe żądania Parlamentu zostały zignorowane. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych punktów dotyczy tak zwanych "krajowych i regionalnych planów partnerstwa", w ramach których będą wydatkowane fundusze UE. "Ta propozycja jest próbą renacjonalizacji UE" - powiedział komisarz Serafin.
Sprzeciw wobec planów narodowych został powtórzony w oświadczeniu liderów tzw. centrowych grup większościowych w Parlamencie - EPL, Socjalistów i Demokratów, Odnowy Europy i Zielonych/EFA. Uważają oni, że plany krajowe dałyby państwom członkowskim więcej uprawnień do bezpośredniego kontaktowania się z Komisją, z pominięciem roli Parlamentu.
"Parlament Europejski nie zaakceptuje żadnego ograniczenia nadzoru parlamentarnego oraz uzasadnionej demokratycznej kontroli i nadzoru nad wydatkami UE" - czytamy w oświadczeniu.
Inną problematyczną kwestią jest połączenie funduszy spójności i funduszy rolnych, które większość posłów chciałaby, aby były finansowane w ramach oddzielnej linii budżetowej i podstawy prawnej.
Lepiej przyjęta została propozycja dotycząca "zasobów własnych" - podatków nakładanych na poziomie UE, które według Komisji powinny generować 58,5 mld euro rocznie. Kilku posłów poparło pomysł zwiększenia przychodów poprzez nałożenie ceł na wyroby tytoniowe i opodatkowanie firm o rocznych obrotach netto w wysokości co najmniej 100 mln euro.
Wieloletnie ramy finansowe wymagają zgody Parlamentu Europejskiego, oprócz jednomyślnej zgody państw członkowskich UE: większość posłów do PE musi zatem zatwierdzić ostateczny tekst, aby wszedł on w życie.
Na tym etapie Parlament może również odmówić przystąpienia do rozmów, zagrozili sprawozdawcy. Posłowie mogliby zatwierdzić rezolucję wzywającą Komisję do wycofania wniosku i przedstawienia nowej podstawy do negocjacji.
Byłaby to jednak ostateczność, jak powiedziała Euronews współsprawozdawczyni Carla Tavares z Socjalistów i Demokratów. "Chcemy wywierać presję i współpracować z Komisją w celu znalezienia kompromisu akceptowalnego dla wszystkich".