Tysiące Serbów zablokowały ulice w kilku miastach. Powodem były aresztowania uczestników antyrządowych protestów, które odbyły się dzień wcześniej. Demonstranci starli się z policją podczas wiecu w Belgradzie, gdzie domagali się wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
W stolicy protestujący ustawili metalowe ogrodzenia i kontenery na śmieci, blokując kluczowy most na rzece Sawie. W Nowym Sadzie demonstranci obrzucili jajkami biuro rządzącej Serbskiej Partii Postępowej. Podobne akcje miały miejsce także w mniejszych miastach Serbii.
Protestujący żądają uwolnienia zatrzymanych podczas sobotnich starć. Wśród nich jest wielu studentów, którzy oskarżani są o spiskowanie przeciwko rządowi.
Sobotni wiec przyciągnął dziesiątki tysięcy osób. Protesty trwają od ośmiu miesięcy. Ich przyczyną było zawalenie się markizy na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie w listopadzie 2024 roku. Katastrofa, w której zginęło 16 osób, wywołała oburzenie na korupcję i zaniedbania rządu.
Podczas sobotnich starć policja użyła gazu pieprzowego i pałek. Protestujący rzucali kamieniami i butelkami. W ich wyniku rannych zostało 48 funkcjonariuszy, a 22 osoby szukały pomocy medycznej.
Prezydent Serbii: "Trwa identyfikacja wszystkich uczestników"
Minister spraw wewnętrznych Ivica Dacić poinformował, że z 77 zatrzymanych 38 osób pozostaje w areszcie, a większości postawiono zarzuty karne. Prokuratura podała, że w niedzielę zatrzymano kolejne osiem osób.
Prezydent Serbii Aleksandar Vučić potępił działania protestujących. Oskarżył ich o podżeganie do przemocy i próbę obalenia państwa. Wśród zatrzymanych wymienił Vladana Djokicia, dziekana Uniwersytetu Belgradzkiego.
"Będzie więcej aresztowań. Trwa identyfikacja wszystkich uczestników” – zapowiedział Vučić.
Rządząca Serbska Partia Postępowa odrzuca wezwania do wcześniejszych wyborów. Twierdzi, że protesty są inspirowane przez obce wpływy, jednak nie przedstawiła na to dowodów.