Powstanie w getcie warszawskim w 1943 roku było największym zbrojnym zrywem Żydów w czasie II wojny światowej. Dziś Akcja Żonkile upamiętnia te wydarzenia. O znaczeniu pamięci o 19 kwietnia opowiada w rozmowie z Euronews koordynatorka akcji Zofia Bojańczyk z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
19 kwietnia 1943 roku grupa słabo uzbrojonych bojowców, młodych ludzi na czele z Mordechajem Anielewiczem stawiła zbrojny opór Niemcom w warszawskim getcie. "Powstańcy wiedzieli, że nie mają żadnych szans z machiną zagłady, którą reprezentowali Niemcy. Więc to była walka o godność, o godną śmierć, bez żadnej nadziei na zwycięstwo" - opowiada w rozmowie z Euronews koordynatorka Akcji Żonkile Zofia Bojańczyk z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
I powstanie było wskazane od początku na porażkę, chociaż w pierwszych dniach powstania powstańcy mieli sukcesy. "Ta garstka Żydów, młodych ludzi, słabo uzbrojonych, była w stanie przede wszystkim zaskoczyć Niemców" - mówi Bojańczyk. "Pamiętajmy, że jest 1943 rok, wojna trwa od czterech lat, Niemcy mordują Żydów, więc ci młodzi ludzie już widzieli śmierci swoich przyjaciół, swojej rodziny, sami przechodzili przez piekło, zagładę i Niemcy byli kompletnie zaskoczeni tym, że spotkali się z jakimkolwiek oporem strony żydowskiej".
„Trzeba było umierać z bronią w ręku”
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN dba o to, aby przekazywać historię i przedstawiać bohaterów powstania. Jednym w przywódców powstania był Marek Edelman. "Oprócz tego, że był ważną postacią dla Solidarności, wybitnym lekarzem, przeżył zagładę i był strażnikiem żydowskiej pamięci" - tłumaczy koordynatorka Akcji Żonkile.
Na swoim Facebooku, muzeum wspomina Edelmana tak: "Nie miał złudzeń – wiedział, że nie pokonają niemieckiej armii. A jednak walczył. Nie dla siebie, ale dla tych, którzy nie chcieli ginąć biernie. Po wojnie mówił o powstaniu prostymi słowami: Trzeba było umierać z bronią w ręku. Ale jego walka nie skończyła się w 1943 roku – przez całe życie bronił słabszych, jako lekarz ratując ludzkie serca i jako społecznik walcząc o godność innych".
Żonkile w klapach
Marek Edelman, ostatni dowódca Żydowskiej Organizacji Bojowej, 19 kwietnia, w każdą rocznicę powstania, dostawał od anonimowej osoby bukiet żółtych kwiatów.
"Bardzo często to były żonkile, bo jest sezon na żonkile. I składał ten bukiet pod pomnikiem bohaterów getta na warszawskim Muranowie, gdzie naprzeciwko tego pomnika znajduje się dzisiaj Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, który organizuje Akcję Żonkile. I wraz z Markiem Edelmanem przychodziło coraz więcej osób, też wykonując ten gest pamięci, też kładli żółte kwiaty pod pomnikiem" - mówi Bojańczyk.
Marek Edelman zmarł w 2009 roku, ale do końca życia był głosem sumienia w Polsce i jednym z niekwestionowanych autorytetów.
Muzeum POLIN od 2013 roku, od okrągłej 70. rocznicy wybuchu powstania, wręcza mieszkańcom Warszawy przez swoich wolontariuszy papierowe żółte żonkile z prośbą o przypięcie ich do ubrania. W ten sposób upamiętnia rocznicę powstania i tych wszystkich, którzy walczyli w warszawskim getcie.
"Mówiąc o tych wszystkich, którzy walczyli, mam na myśli nie tylko powstańców, którzy walczyli z bronią w ręku, ale także tych, którzy stawiali opór cywilny. To były osoby, które się ukrywały na strychach, w bunkrach i walczyły o każdą godzinę i każdy dzień swojego życia" - wymienia Zofia Bojańczyk. "Ale to były też osoby, które wspierały powstanie z drugiej strony muru, między nimi próbując dostarczyć broń, załatwiając pieniądze, fałszywe dowody i tak dalej. Więc to jest cała grupa ludzi, która cały ten aparat z tego oporu, który się wydarzył".
Silna tożsamość warszawska
W 2013 roku baza wolontariacka była nieliczna. Od tego czasu w akcji wzięło udział ponad 15 tysięcy wolontariuszy, którzy wręczyli ponad dwa miliony żółtych kwiatów. "A akcja z tej muranowskiej, lokalnej, jest już nie tylko ogólnopolska, ale też swoim zasięgiem sięga mnóstwo krajów na całym świecie" - podkreśla Bojańczyk. Żonkile wysłano do ponad 30 krajów. "W tym roku nasze żonkile będą noszone w zasadzie od Buenos Aires aż po australijskie Melbourne".
Nasi wolontariusze to są osoby przede wszystkim, które nie mają żydowskich korzeni, więc dla nich motywacją nie jest rodzinna historia, ale to są tacy warszawiacy z krwi i kości albo takie osoby, które mają silną tożsamość z warszawską, że to jest historia ich miasta, że ona się wydarzyła tutaj w Warszawie. I oni są właśnie powodowani taką naprawdę bardzo silnym poczuciem, że Warszawa jest miastem dwóch powstań i bardzo często pamiętamy i słusznie i bardzo dobrze o powstaniu w 1944 roku, ale że przed powstaniem warszawskim było też powstanie w getcie warszawskim w 1943 roku."
Powstanie w getcie warszawskim było największym żydowskim zrywem w czasie II wojny światowej. "Warto pamiętać o tym, że to było pierwsze miejskie powstanie w okupowanej Europie" - dodaje koordynatorka akcji.
Empatia, pomoc, otwartość
Co roku do Akcji Żonkile dołącza coraz więcej szkół. Jak mówi w rozmowie z Euronews Zofia Bojańczyk, w tym roku to ponad 6 tysięcy szkół, biblioteki, instytucji z całej Polski, którym przesyłają materiały edukacyjne, na podstawie których opowiadają o powstaniu w getcie warszawskim.
"Ale to, co jest ważne, że to nie tylko historia, czyli nauka dat tych ważnych postaci, które brały udział w powstaniu itd. To jest też takie przyjrzenie się bliżej takim pojęciom jak empatia, pomoc, otwartość, bycie otwartym na drugiego człowieka. Jeśli będziemy mieli otwarte głowy i otwarte serce na inną osobę, to to, co się wydarzyło w 1943 roku, a raczej ta cała machina, to co doprowadziło do zagłady, żeby się już po prostu nigdy więcej nie wydarzyło" - tłumaczy organizatorka akcji.
W artykule wykorzystano zdjęcie pochodzące z archiwum Wirtualnego Sztetla.