11 kwietnia 1990 roku Sejm zdecydował o likwidacji Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk. Przez ponad cztery dekady urząd miał w PRL niechlubne zadanie ograniczania wolności słowa i kontrolowania mediów.
11 kwietnia 1990 roku zlikwidowano Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk – instytucję, która przez ponad cztery dekady zajmowała się cenzurą w komunistycznej Polsce. Tego dnia aktor, reżyser i poseł Andrzej Łapicki z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego mówił w Sejmie, że ostatnim filarem słusznie mijającego ustroju była „cenzura – podpora wszelkich reżimów totalitarnych, cenzura – knebel wolności, cenzura – nożyce tnące boleśnie i bez litości tekst poetycki, stronice książek, taśmę filmową”.
Cenzura była wszechobecna. Cenzorzy pracowali w każdej redakcji. Z artykułów, książek, audycji radiowych, sztuk teatralnych i filmów eliminowali niepożądane przez władzę treści jeszcze przed ich upublicznieniem.
Książki i wydawnictwa nieperiodyczne sprawdzano czterokrotnie: po złożeniu maszynopisu, pierwszym i drugim wydruku oraz po trafieniu publikacji do sprzedaży. Z audycji wycinano niedozwolone słowa i treści.
Filmy trafiały "na półkę", stąd nazywano je "półkownikami". Niekiedy latami nie mogły przebić się do dystrybucji.
Cenzurowane były nawet piosenki. Naliście "zakazanych piosenek" były choćby "Mury" Jacka Kaczmarskiego, ale też takie utwory jak Perfect "Chciałbym być sobą" czy Lady Pank "Mniej niż zero".
Na cenzurowanym byli także konkretni autorzy, zarówno polscy jak i zagraniczni. W Polsce nie wolno było drukować Czesława Miłosza, Tadeusza Konwickiego, Aleksandra Sołżenicyna.
Często ich książki ukazywały się w tak zwanym drugim obiegu, drukowane przez działającą w podziemiu opozycję demokratyczną. Dyskusje nad likwidacją urzędu toczyły się podczas obrad Okrągłego Stołu w podzespole ds. środków masowego przekazu. 22 marca 1989 roku stwierdzono, że niezbędnym warunkiem budowy nowego porządku informacyjnego jest zniesienie cenzury. Stało się to rok później.