Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Najgorszy scenariusz: dlaczego nacisk Trumpa na negocjacje postawił Europę na krawędzi

Duży nacisk Donalda Trumpa na negocjacje wyraźnie zaniepokoił Europejczyków.
Duży nacisk Donalda Trumpa na negocjacje wyraźnie zaniepokoił Europejczyków. Prawo autorskie  Euronews with Associated Press.
Prawo autorskie Euronews with Associated Press.
Przez Jorge Liboreiro
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Dążenie Donalda Trumpa do zawarcia porozumienia między Rosją a Ukrainą wzburzyło Europejczyków i podsyciło obawy, że ich bezpieczeństwo zostanie nieodwracalnie osłabione.

REKLAMA

Donald Trump chce zawrzeć porozumienie, aby zakończyć wojnę Rosji na Ukrainie. Co może pójść nie tak? Wydaje się, że dla Europy prawie wszystko.

Ponad tydzień po tym, jak amerykański prezydent przeprowadził nieoczekiwaną rozmowę telefoniczną ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem i ogłosił natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji, europejscy sojusznicy wciąż próbują odnaleźć się w łańcuchu wydarzeń, który porusza się z zawrotną prędkością.

Fakt, że rozmowa telefoniczna była nieskoordynowana z drugą stroną Atlantyku i zaskoczyła wszystkich, przygotował grunt pod to, co nastąpiło później: lawinę reaktywnych oświadczeń, gorzkich oskarżeń i spotkań w ostatniej chwili, aby zewrzeć szeregi i odzyskać miejsce Europy w przypadkowym procesie dyplomatycznym.

Prezydent Donald Trump rozmawia z mediami w Mar-a-Lago, we wtorek, 18 lutego 2025 roku, w Palm Beach.
Prezydent Donald Trump rozmawia z mediami w Mar-a-Lago, we wtorek, 18 lutego 2025 roku, w Palm Beach. Kevin Lamarque/AP

"Jeśli porozumienie zostanie zawarte za naszymi plecami, to po prostu nie zadziała" - powiedziała Kaja Kallas, wysoka przedstawiciel UE. "Europejczycy muszą wdrożyć to porozumienie".

Kallas przestrzegła: "Rosja będzie próbowała nas podzielić. Nie wchodźmy w ich pułapki". "Działając razem możemy osiągnąć trwały pokój na warunkach Ukrainy" - dodała.

Biały Dom był jednak niewzruszony. Następnie Trump wysłał delegację do Arabii Saudyjskiej na pierwsze rozmowy na wysokim szczeblu z rosyjskimi urzędnikami od ponad trzech lat. Obie strony zgodziły się "znormalizować" stosunki dwustronne i wyznaczyć specjalne zespoły do przyspieszenia negocjacji w sprawie przyszłości Ukrainy, która nie została zaproszona na spotkanie.

Słowa Kallas odzwierciedlają niepokojące uczucia rozprzestrzeniające się na całym kontynencie, który obawia się, że jego długoterminowe bezpieczeństwo zależy teraz od planów jednego człowieka.

Oto niewyczerpująca lista powodów, dla których Europa znajduje się na krawędzi.

(Bardzo) zła umowa

Europa doskonale zdawała sobie sprawę z podziwu Donalda Trumpa dla Władimira Putina. Republikanin nazwał kiedyś rosyjskiego prezydenta "geniuszem" i opisał jego decyzję o rozpoczęciu inwazji na pełną skalę jako "wielki błąd", który "wyglądał jak świetne negocjacje".

Rozmowy USA-Rosja w Arabii Saudyjskiej, 2025 r.
Rozmowy USA-Rosja w Arabii Saudyjskiej, 2025 r. Evelyn Hockstein/Copyright 2025 The AP. All rights reserved.

Teraz, po powrocie do Białego Domu Trump podwoił - i potroił - swoją pochlebną retorykę do tego stopnia, że powiela słowa Kremla. Po tym, jak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski narzekał na wykluczenie jego kraju ze spotkania w Arabii Saudyjskiej, Trump zaatakował, obwiniając za wojnę ofiarę, a nie agresora.

"Byliście tam przez trzy lata. Powinniście byli ją zakończyć trzy lata temu. Nigdy nie powinniście byli jej zaczynać" - powiedział dziennikarzom.

Zełenski odpowiedział, że Trump "niestety żyje w przestrzeni dezinformacji", po czym Trump nazwał Zełenskiego "dyktatorem bez wyborów", co wywołało międzynarodowe oburzenie. (Konstytucja Ukrainy zabrania przeprowadzania wyborów w stanie wojennym).

Te ostre słowa budzą poważne wątpliwości co do zdolności (lub chęci) Trumpa do bycia bezstronnym, sprawiedliwym moderatorem między obiema stronami. Rosja podchodzi do stołu z silniejszą pozycją negocjacyjną, ponieważ ma większą armię, gospodarkę i terytorium niż Ukraina, która stoi w obliczu trwającego dziesięciolecia wysiłku odbudowy o kolosalnej cenie.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbywa konferencję prasową w Kijowie, w środę, 19 lutego 2025 roku.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbywa konferencję prasową w Kijowie, w środę, 19 lutego 2025 roku. Tetiana Dzhafarova/AP

Jeśli Trump od samego początku stanie po stronie Rosji, równowaga zostanie nieodwracalnie przechylona na niekorzyść Zełenskiego. Pozwoli to Putinowi zabezpieczyć większość, jeśli nie całość, ukraińskiego terytorium okupowanego przez siły rosyjskie, szacowanego na około 20% powierzchni kraju.

Biały Dom już powiedział, że pożądany powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 roku i członkostwo w NATO są "nierealistycznymi" celami, które powinny zostać wykluczone z jakiejkolwiek ugody z Rosją. Amerykańskie stanowisko jest zbieżne z myśleniem Kremla, który wykorzystał plan Kijowa przystąpienia do sojuszu wojskowego jako pretekst do uzasadnienia inwazji na pełną skalę.

Marco Rubio, sekretarz stanu USA, ostrzegł, że "ustępstwa" będą musiały zostać poczynione "przez wszystkie strony". Jak dotąd administracja Trumpa zrzuciła ciężar na Ukrainę.

Europejczycy obawiają się teraz, że Trump, szukając PR-owej wygranej i będąc w roli pośrednika pokojowego, zmusi Ukrainę do zaakceptowania najpierw pospiesznego zawieszenia broni, a następnie wysoce niekorzystnego porozumienia.

Po wzięciu udziału w nadzwyczajnym szczycie w Paryżu, hiszpański premier Pedro Sánchez podkreślił, że jakiekolwiek porozumienie powinno wystrzegać się "tych samych błędów" z przeszłości i nie skutkować "fałszywym poczuciem zamknięcia", które Kreml mógłby wykorzystać do kontynuowania swojej imperialistycznej agendy.

"To nie jest czas, w którym Rosja Putina anektuje terytoria, które do niej nie należą" - powiedział.

Jego polski odpowiednik, Donald Tusk, był bardziej dosadny: "Wymuszona kapitulacja Ukrainy oznaczałaby kapitulację całej wspólnoty Zachodu. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. I niech nikt nie udaje, że tego nie widzi".

Wołodymyr Zełenski wszedł w słowną konfrontację z Donaldem Trumpem.
Wołodymyr Zełenski wszedł w słowną konfrontację z Donaldem Trumpem. Markus Schreiber/Copyright 2025 The AP. All rights reserved.

Drakońskie warunki

Na scenie globalnej Trump zbudował reputację prowadzącego dyplomację transakcyjną, która naśladuje jego wcześniejsze transakcje jako potentata nieruchomości na Manhattanie. Niedawno przedstawił dziwaczny plan przejęcia zniszczonej Strefy Gazy i przekształcenia jej w "Riwierę Bliskiego Wschodu", wysiedlając przy tym prawie 2 miliony Palestyńczyków.

W przypadku Ukrainy nie chodzi mu tylko o pokój. Zależy mu również na interesach.

Na początku tego miesiąca prezydent wysłał swojego sekretarza skarbu, Scotta Bessenta, do Kijowa, aby przedstawił umowę dającą Ameryce dostęp do ukraińskich minerałów ziem rzadkich. Zełenski wcześniej reklamował je jako dźwignię mającą zapewnić wsparcie Trumpa, przekonać amerykańskie firmy do otwarcia sklepów na Ukrainie i powstrzymać nowy rosyjski atak.

Ale to, co Bessent położył na stole, wprawiło Ukraińców w osłupienie.

Według The Telegraph, który uzyskał kopię umowy, Stany Zjednoczone zaproponowały 50 procent udziału w przychodach z wydobycia, 50 procent wartości "wszystkich nowych licencji wydanych stronom trzecim" oraz "prawo pierwokupu" eksportu do innych krajów. Umowa podlegałaby prawu nowojorskiemu i obejmowałaby dostęp do ukraińskich minerałów, ropy, gazu, portów i "innej infrastruktury (zgodnie z ustaleniami)", co oznacza, że mogłaby pójść jeszcze dalej.

Gazeta określiła umowę jako "kolonizację", a warunki jako "gorsze niż kary finansowe nałożone na Niemcy i Japonię po ich klęsce w 1945 roku".

Zełenski odrzucił propozycję, ponieważ nie chroniła ona interesów Ukrainy i nie zapewniała gwarancji bezpieczeństwa przed Rosją. Ale Trump raczej się nie podda: obiecał uzyskać krytyczne materiały o wartości 500 miliardów dolarów jako rodzaj zwrotu za amerykańską pomoc.

Zrzeczenie się takiej sumy poważnie zagroziłoby odbudowie Ukrainy i zmusiłoby Europę do pokrycia jeszcze większej części rachunku. Co ciekawe, podana przez Trumpa kwota jest prawie równa szacowanemu kosztowi odbudowy Ukrainy: 486 miliardów dolarów w ciągu następnej dekady.

Niewygodne miejsce

Jednym z najbardziej oczywistych powodów, dla których Europa jest w stanie paniki z powodu negocjacji Trumpa, jest to, że została w nich pominięta.

Amerykański prezydent odbył rozmowę z Putinem bez wcześniejszych konsultacji z zachodnimi sojusznikami, rozrywając jednolity front, który izolował rosyjskiego przywódcę przez prawie trzy lata. Ogłaszając rozpoczęcie rozmów, Trump zadbał o to, by proces ten odbywał się wyłącznie w formacie trzyosobowym: Putin, Zełenski i on sam.

Prezydent Rosji Władimir Putin bierze udział w Forum Technologicznym w Moskwie, w Rosji, piątek, 21 lutego 2025 roku.
Prezydent Rosji Władimir Putin bierze udział w Forum Technologicznym w Moskwie, w Rosji, piątek, 21 lutego 2025 roku. Pavel Bednyakov/Copyright 2025 The AP. All rights reserved.

Keith Kellogg, specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji, potwierdził później, że Europa nie będzie miała miejsca przy stole negocjacyjnym i będzie jedynie konsultowana w trakcie całego procesu.

Komentarze te wywołały wstrząs na całym kontynencie: Europa jest największym dostawcą pomocy dla Ukrainy (132 mld euro w porównaniu do 114 mld euro z Ameryki) i postrzega swoją przyszłość jako nierozerwalnie związaną ze stabilnością tego kraju. Podjęcie decyzji w jednej sprawie wpływa na drugą.

"Bezpieczeństwo Europy znajduje się w punkcie zwrotnym. Tak, chodzi o Ukrainę, ale także o nas" - powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

"Ukraina musi być zawsze uwzględniana", powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron. "Obawy Europejczyków dotyczące bezpieczeństwa muszą być brane pod uwagę".

Dodatkowe obawy wzbudziła sugestia Marco Rubio, że UE zostanie zaproszona do stołu dopiero wtedy, gdy nadejdzie czas na złagodzenie sankcji dla Kremla, pogłębiając wrażenie, że blok jest traktowany jak bierny widz, a nie aktywny gracz.

Prezydent Francji Emmanuel Macron (po prawej) wita przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, gdy przybywa na nieformalny szczyt w Paryżu, 2025 r.
Prezydent Francji Emmanuel Macron (po prawej) wita przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, gdy przybywa na nieformalny szczyt w Paryżu, 2025 r. Aurelien Morissard/Copyright 2025 The AP. All rights reserved.

Stanowisko Rubio jest sprzeczne z oficjalnym celem UE, jakim jest zmuszenie Rosji do zapłacenia za jej agresję. Bruksela niedawno uruchomiła wielomiliardową pożyczkę dla Kijowa, wykorzystując zamrożone aktywa Rosji jako zabezpieczenie. Jeśli pieniądze zostałyby uwolnione, na co naciska Kreml, pożyczka rozpadłaby się, pozostawiając stolice odpowiedzialne za spłaty.

Dla Nicolaia von Ondarza, starszego badacza w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP), publiczne oświadczenia administracji Trumpa dotyczące Ukrainy już teraz stanowią najgorszy scenariusz dla Europy.

"Stany Zjednoczone nie tylko próbują negocjować europejską architekturę bezpieczeństwa bez Europejczyków, ale także dają Rosji duże dyplomatyczne zwycięstwa, zanim jeszcze negocjacje się rozpoczęły, publicznie akceptując wszystkie rosyjskie warunki" - powiedział von Ondarza.

"To maksymalne wyzwanie. Oni (europejscy sojusznicy) będą musieli zarówno zademonstrować siłę wsparcia dla Ukrainy, umożliwiając jej powiedzenie "nie" każdej rosyjsko-amerykańskiej umowie, jak i pilnie zainwestować we własną obronę".

Liderzy europejscy spotkali się w Paryżu, aby omówić rozmowy Rosja-USA ws pokoju na Ukrainie, 2025 r.
Liderzy europejscy spotkali się w Paryżu, aby omówić rozmowy Rosja-USA ws pokoju na Ukrainie, 2025 r. European Union, 2025.

Pozostawieni sami sobie

Jeśli bycie pominiętym przy stole negocjacyjnym nie było wystarczająco niepokojące, to to, co może nadejść dla Europejczyków, może z łatwością to przewyższyć.

Administracja Trumpa wysłała kwestionariusz do europejskich stolic z zapytaniem o ich gotowość do rozmieszczenia misji wojskowej w celu zabezpieczenia potencjalnego porozumienia pokojowego. Jednocześnie jednak sekretarz obrony USA Pete Hegseth dał jasno do zrozumienia, że jego kraj nie zaangażuje się w działania pokojowe, a jakakolwiek misja pokojowa "nie powinna być objęta" artykułem 5. NATO dotyczącym obrony zbiorowej ( "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego").

Po szczycie w Paryżu brytyjski premier Keir Starmer zadeklarował zamiar wysłania żołnierzy na Ukrainę wraz z innymi krajami, jeśli dojdzie do porozumienia. Dodał jednak, że "musi istnieć amerykańskie zabezpieczenie, ponieważ amerykańska gwarancja bezpieczeństwa jest jedynym sposobem na skuteczne powstrzymanie Rosji przed ponownym atakiem na Ukrainę".

Premier Danii Mette Frederiksen powiedziała, że jej kraj jest "otwarty" na pomysł utrzymania pokoju, ale zauważyła, że aby to zadziałało, potrzebne będzie amerykańskie zaangażowanie. "Bardzo ważną rzeczą jest to, jak Amerykanie będą postrzegać te kwestie" - powiedziała. "Czy zamierzają wesprzeć Europejczyków w przypadku wysłania żołnierzy na miejsce?".

Z kolei kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że debata jest "całkowicie przedwczesna", a Donald Tusk podkreślił, że jego wojska są potrzebne do ochrony granicy z Białorusią.

Różnice zdań odzwierciedlają rosnącą rozpacz wśród Europejczyków, którzy zastanawiają się nad trudną do przełknięcia pigułką: USA poprowadzą negocjacje w sprawie umowy, a następnie Europa, po tym jak została pozostawiona poza pokojem, zostanie poproszona o doprowadzenie umowy do skutku, głównie na własną rękę i bez parasola bezpieczeństwa NATO.

Nieodwracalnie słabszy

Niepokój Europy potęguje fakt, że niezależnie od tego, czy dojdzie do porozumienia między Zełenskim, Putinem a Trumpem, Stany Zjednoczone są gotowe do stopniowego zmniejszania swojej obecności wojskowej na kontynencie, która sięga czasów zimnej wojny, kiedy Waszyngton był piekielnie zdeterminowany, by zapobiec ekspansji Związku Radzieckiego.

Od początku rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Europie wzrosła do około stu tysięcy. Jednak według Pete'a Hegsetha Stany Zjednoczone nie będą już "przede wszystkim" koncentrować się na Europie, a zamiast tego zwrócą się do regionu Pacyfiku, aby powstrzymać wojnę z Chinami, oraz do granicy z Meksykiem, aby ograniczyć nielegalną migrację.

"Nie można zakładać, że obecność Ameryki będzie trwać wiecznie" - powiedział Hegseth podczas swojej pierwszej wizyty w Polsce, która jest liderem NATO pod względem wydatków na obronność w przeliczeniu na PKB ( 4,7%).

Sekretarz obrony USA Pete Hegseth (drugi z prawej) jest witany przez Ministra Obrony Narodowej Polski Władysława Kosiniaka-Kamysza (z lewej). Warszawa, 2025 r.
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth (drugi z prawej) jest witany przez Ministra Obrony Narodowej Polski Władysława Kosiniaka-Kamysza (z lewej). Warszawa, 2025 r. Czarek Sokolowski/Copyright 2025 The AP. All rights reserved

Perspektywa, w której Europa zostanie poproszona o zabezpieczenie kruchego, prawdopodobnie niemożliwego do utrzymania porozumienia między Ukrainą a Rosją, podczas gdy Stany Zjednoczone stopniowo wycofają swoich żołnierzy z europejskiej ziemi, wydaje się być receptą na katastrofę, której przywódcy chcą zapobiec.

"Nie może być podziału bezpieczeństwa i odpowiedzialności między Europą a Stanami Zjednoczonymi, co oznacza, że NATO opiera się na fakcie, że zawsze działamy razem i razem jesteśmy narażeni na ryzyko, gwarantując w ten sposób nasze bezpieczeństwo" - powiedział Olaf Scholz.

"Nie wolno tego kwestionować. Musimy o tym pamiętać" - dodał.

Donald Tusk powiedział: "Bez wsparcia Stanów Zjednoczonych trudno sobie wyobrazić skuteczne zagwarantowanie bezpieczeństwa, więc ta współpraca jest wręcz koniecznością".

Nieobecność Ameryki grozi stworzeniem strategicznego otwarcia dla Putina, aby mógł zrealizować swój ciężko wywalczony cel rozerwania sojuszu transatlantyckiego, który do tej pory działał jako główny bastion przeciwko jego fiksacji na ponownym wzmocnieniu rosyjskiej strefy wpływów.

Wydarzenia z lutego 2025 r. mogą zostać zapamiętane jako "prawdziwy punkt zwrotny", w którym interes bezpieczeństwa Ameryki stał się "zasadniczo różny" od interesu Europy, mówi Jana Puglierin, starszy specjalista ds. polityki w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych.

"Trump może pójść na ustępstwa, których Biden odmówił w grudniu 2021 r., na przykład w sprawie stacjonowania amerykańskich wojsk i systemów uzbrojenia w Europie Wschodniej lub rosyjskiego weta w sprawie dalszego rozszerzenia NATO" - powiedziała Puglierin. "Europa ryzykuje, że stanie bezsilna na uboczu, gdy upadną fundamenty europejskiego bezpieczeństwa".

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Macron, Costa, Meloni czy Tusk: Kto powinien reprezentować Europę przy stole negocjacyjnym?

Unia Europejska nakłada nowe sankcje na Rosję

Prezydent Karol Nawrocki na audiencji u Papieża Leona XIV w Watykanie