W przeciwieństwie do wielu europejskich krajów, kasa Irlandii jest wypełniona po brzegi. Ekonomiści ostrzegają, że państwo musi oszczędzać - ale wygrywanie wyborów nie jest tanie.
Kiedy irlandzcy przywódcy polityczni starli się w debacie telewizyjnej na początku tego tygodnia, na pierwszy plan wysunęły się obietnice gospodarcze.
Dziś w kraju odbędą się wybory powszechne, zwołane przedterminowo przez urzędującego premiera Simona Harrisa.
Lider centroprawicowej Fine Gael będzie walczył o najwyższe stanowisko z Michéalem Martinem z Fianna Fáil, a także Mary Lou McDonald z Sinn Féin.
W przeciwieństwie do swoich europejskich sąsiadów, Irlandia idzie do wyborów w dobrej sytuacji finansowej. Bezrobocie jest niskie, kasa państwa pełna, a inflacja spada.
Doniesienia o sukcesie gospodarczym nie odzwierciedlają jednak rzeczywistości dla wielu osób.
Ceny pozostają wysokie, pomimo spadającej inflacji. Irlandia boryka się również z głębokimi problemami strukturalnymi, co oznacza, że na dobra pierwszej potrzeby, takie jak mieszkania i opieka zdrowotna, coraz częściej nie można sobie pozwolić.
Międzynarodowy magnes
Bogactwo Irlandii w obliczu szerszego regionalnego spowolnienia gospodarczego jest w dużej mierze zasługą trwającego od dziesięcioleci romansu z międzynarodowymi korporacjami.
Krajowa stawka podatku od osób prawnych - która została obecnie podniesiona - przez lata utrzymywała się na skromnym poziomie 12,5%.
Rezultatem tej polityki było to, że Irlandia stała się magnesem dla dużych korporacji, które założyły obóz wzdłuż dublińskiej rzeki Liffey.
W 2015 r. wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych wyniosły w tym kraju 7 mld euro. W tym roku szacuje się je na 23-24 mld euro.
Niedawno Irlandia otrzymała wczesny - jeśli nie nieco zawstydzający - prezent świąteczny od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS).
Najwyższy sąd w regionie orzekł, że kraj ten przyznał Apple nielegalne korzyści podatkowe, zmuszając firmę do zapłacenia Irlandii 13 mld euro niezapłaconych opłat.
Oszczędzanie na czarną godzinę
Punktem spornym dla irlandzkich polityków jest fakt, że pomimo nadwyżki budżetowej, ekonomiści zalecają ostrożność fiskalną.
Głównym powodem jest to, że dochody podatkowe są "nadzwyczajne" - co oznacza, że są niewiarygodne i opierają się głównie na płatnościach od kilku dużych firm.
"Podstawowa sytuacja fiskalna Irlandii jest deficytowa i pogarsza się po wyłączeniu nadwyżki podatku dochodowego od osób prawnych" - powiedział Ricardo Amaro, główny ekonomista Oxford Economics.
W rozmowie z Euronews we wrześniu zauważył, że naruszenia przez rząd własnej reguły wydatkowej podważają wiarygodność tego zabezpieczenia fiskalnego.
Wprowadzona w 2021 r. reguła ogranicza wzrost wydatków do 5% rocznie - chyba że wydatki są finansowane z wyższych podatków.
Drugim argumentem za ostrożnością fiskalną jest potencjalny efekt inflacyjny dużego budżetu.
Oferując obniżki podatków i prezenty, może to zwiększyć popyt konsumentów na towary i usługi - co z kolei może spowodować wzrost cen.
Wysoki poziom zatrudnienia w Irlandii jest również istotny, ponieważ obywatele posiadający pracę są bardziej skłonni do wydawania pieniędzy, co sugeruje, że dodatkowe bodźce rządowe nie są potrzebne.
Równie ważne jest, aby zauważyć, że niedobór bezrobotnych do obsadzenia miejsc pracy może podnieść płace, jeśli firmy konkurują o talenty.
Październikowy budżet
Według Irish Fiscal Advisory Council (IFAC), ostatni budżet państwa nie przeszedł testu oszczędności.
Plany finansowe na 2025 r., ogłoszone przez irlandzki rząd koalicyjny w październiku, wynoszą 9,1 mld euro.
Hojny budżet "powtarza błędy Irlandii z przeszłości, polegające na pompowaniu miliardów w gospodarkę, gdy jest ona w pełni zatrudniona", powiedział IFAC.
Nad ekonomistami wisi cień Celtyckiego Tygrysa, irlandzkiej ery wzrostu w latach dziewięćdziesiątych i dziewięćdziesiątych, a także późniejszego krachu.
Kraj ten zdołał zrewolucjonizować swój wzrost PKB w ciągu około dekady, w dużej mierze dzięki bezpośrednim inwestycjom zagranicznym.
W 2008 r., gdy nadszedł globalny kryzys finansowy, Tygrys otrzymał śmiertelny cios.
Pieniądze zagraniczne wyschły, handel zwolnił, a nadmiernie pobudzony irlandzki rynek mieszkaniowy załamał się.
Banki, które udzieliły ryzykownych pożyczek, znalazły się w gorącej wodzie kąpane i wymagały pomocy państwa, by uniknąć upadku.
Czy słuchamy historii?
Program ratunkowy "nie jest przeszłością", powiedział Simon Harris podczas wtorkowej debaty przywódców, a przesłanie to powtórzyli Martin i McDonald.
"Są dziś ludzie siedzący w domach... wciąż żyjący z bliznami po krachu finansowym. Teraz musimy wyciągnąć z tego wnioski jako kraj" - argumentował Harris.
Sinn Féin zostało w szczególności oskarżone przez dwóch centrowych liderów o lekkomyślność fiskalną.
McDonald nie zgodził się z tym, zamiast tego podkreślając obecność Martina w rządzie w latach Tygrysa.
"Wyciągnąłem wnioski z tego doświadczenia" - powiedział Martin.
Obecnie rządząca koalicja, w skład której wchodzą Harris i Martin, przekazała pewną część dochodów państwa do państwowych funduszy majątkowych.
IFAC zauważył jednak, że stanowi to mniej niż połowę nadwyżki wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych.
"Każda z trzech głównych partii - Fine Gael, Fianna Fáil i Sinn Féin - liczy na to, że nadwyżka wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych od garstki amerykańskich korporacji międzynarodowych utrzyma się w nieskończoność" - powiedziała Euronews Barra Roantree, adiunkt ekonomii w Trinity College w Dublinie.
Roantree dodała, że reelekcja Trumpa zwiększa ryzyko dla irlandzkiej gospodarki, co oznacza, że politycy powinni przygotować się na zmniejszone przychody.
Jeśli Stany Zjednoczone wprowadzą ulgi podatkowe dla dużych korporacji, może to skusić firmy do opuszczenia Irlandii. Innym ryzykiem jest proponowany przez Trumpa pakiet ceł, który może uderzyć w irlandzki eksport.
Wydatki mogą zdobyć głosy
Pomimo apeli o oszczędność, politycy znajdują się pod presją rozdawnictwa - powiedział profesor John McHale, szef ekonomii na Uniwersytecie Galway.
Powiedział on Euronews, że "znaczące potrzeby w obszarach takich jak mieszkalnictwo i infrastruktura", a także presja na koszty utrzymania, sprawiły, że oszczędność stała się politycznie skomplikowana.
Zapytany o manifesty wydatków trzech głównych partii w Irlandii, zauważył, że wszystkie "proponują znaczne obniżenie prognozowanej skumulowanej nadwyżki".
Sinn Féin przedstawiła jednak "najbardziej ambitne plany wydatków i największą redukcję nadwyżki z pewnym marginesem", dodał.
Podczas gdy mówienie o wydatkach powoduje, że ekonomiści wzdrygają się, jasne jest, że inwestycje infrastrukturalne muszą być traktowane priorytetowo, a nie krótkoterminowe prezenty.
To, komu Irlandczycy zaufają w tej kwestii, wciąż pozostaje kwestią sporną.
W chwili pisania tego tekstu sondaże pokazują, że Fianna Fáil nieznacznie wyprzedza Fine Gael, a za nią plasuje się Sinn Féin.