Ponad 50 tys. osób przemaszerowało w sobotę przez centrum Walencji. To już dwunasta demonstracja, w której ludzie domagają się dymisji prezydenta Generalitat, Carlosa Mazóna, za jego postępowanie, w którym prawie rok temu zginęło 229 osób.
Tysiące mieszkańców Walencji ponownie wyszło na ulice. Wznosili hasła "Mazón podaj się do dymisji", aby potępić fakt, że rok po tragedii nie podjęto żadnej odpowiedzialności politycznej. Demonstracja rozpoczęła się na Plaza de San Agustín i przez dwie godziny przechodziła przez centrum miasta, kończąc się na Plaza de la Virgen, obok Palau de la Generalitat, gdzie ponownie ogłoszono alarm ku pamięci ofiar. Oficjalne źródła potwierdziły obecność około 50 tys. osób.
Krewni zmarłych przewodzili protestowi, niosąc zdjęcia swoich bliskich w koszulkach z napisem "20:11 Ni oblit ni perdó" (Ani zapominając, ani wybaczając), w nawiązaniu do późnej godziny wysłania alarmu na telefony komórkowe, kiedy ludzie już utonęli. "Dlaczego nie ewakuowali ludzi? To niezrozumiałe" - powiedziała Rosa Cerros, jedna z uczestniczek.
Toñi García, która straciła męża Miguela i córkę Sarę, wskazała bezpośrednio na zaniedbanie prezydenta: "Podczas gdy jego ludzie tonęli, on wiedział o czerwonym alarmie, jadł w eleganckiej restauracji z dziennikarzem i wieczorem pojechał do Cecopi".
Sprawiedliwość i pamięć w pierwszą rocznicę
Prezes Asociación Víctimas de la Dana Mariló Gradolí wyraziła ubolewanie, że dwanaście miesięcy później "nadal nie wiemy, co Carlos Mazón robił" tamtego popołudnia i zażądała "prawdy dla wszystkich ofiar". Z kolei Rosa Álvarez z Asociación Víctimas Mortales de la Dana 29O podkreśliła, że "pamięć jest również winą".
Na kilka godzin przed demonstracją społeczeństwo Walencji oddało hołd 229 zabitym podczas wydarzenia w Teatrze Olympia. Mobilizacja nastąpiła zaledwie cztery dni przed państwowym pogrzebem zaplanowanym na 29 października w Mieście Sztuki i Nauki, w którym wezmą udział najważniejsze władze kraju. Jedno ze stowarzyszeń ofiar zażądało, aby Mazón nie uczestniczył w hołdzie.
Od pierwszego marszu 9 listopada 2024 roku w Walencji i innych dotkniętych miastach, takich jak Paiporta i Catarroja, odbyło się dwanaście demonstracji. W Alicante 3,5 tys. osób również maszerowało w sobotę, domagając się dymisji prezydenta. Protestujący przypominają, że wciąż jest wiele zadań do wykonania: niedziałające windy, kilkanaście szkół do odbudowy i ponad 3 tys. uczniów w prefabrykowanych klasach.