Ogólnokrajowy protest i strajk został ogłoszony przez największe francuskie związki zawodowe. To kolejna akcja protestacyjna po podobnym proteście w zeszłym miesiącu.
Francuzi w czwartek wyszli na ulice w ponad 200 miastach i miasteczkach w kraju, aby protestować przeciwko planowanym cięciom budżetowym i domagać się wyższych podatków dla najbogatszych.
W Paryżu tysiące pracowników, emerytów i studentów wzięło udział w marszu w czwartek po południu. Wieża Eiffla została zamknięta z powodu protestu.
Ogólnokrajowy protest i strajk został ogłoszony przez największe francuskie związki zawodowe. To kolejna akcja protestacyjna po podobnych protestach w zeszłym miesiącu, w czasie politycznych napięć i dyskusji nad budżetem.
Związki wzywają premiera Sébastiena Lecornu do wycofania się z projektów budżetowych poprzedniego rządu, które zakładają m.in. cięcia wydatków na świadczenia społeczne. Protestujący uważają, że pogłębi to problemy finansowe pracowników o niskich i średnich dochodach. Związki domagają się również podwyższenia podatków dla najbogatszych obywateli Francji.
Lecornu, mianowany w zeszłym miesiącu, nie ujawnił jeszcze szczegółów swojego planu budżetowego. Nie powołał jeszcze ministrów nowego rządu, jednak ma to nastąpić w najbliższych dniach.
Upadek rządu
Poprzedni rząd mniejszościowy, kierowany przez premiera François Bayrou, upadł na początku września po przegranym głosowaniu nad wotum zaufania.
Bayrou zaproponował szereg niepopularnych reform, próbując opanować kryzys finansów publicznych we Francji. W zeszłym roku deficyt wyniósł 5,8% PKB, niemal dwukrotnie więcej niż unijny limit 3%. Dług publiczny przekroczył 3,3 biliona euro.
Bayrou twierdził, że cięcia są konieczne. Zaproponował zmniejszenie wydatków o 44 miliardy euro w 2026 roku, m.in. poprzez likwidację dwóch dni wolnych od pracy. Protestujący obawiają się, że nowy premier nie zamierza zrezygnować z planowanych cięć budżetowych.
"Dlaczego protestujemy teraz? Bo czujemy, że to właśnie teraz zapadają decyzje i chcemy być wysłuchani" – powiedziała Sophie Binet, przewodnicząca związku zawodowego CGT.
Państwowa kolej SNCF poinformowała, że pociągi dużych prędkości kursowały normalnie, ale niektóre linie regionalne miały zakłócenia. W Paryżu część pociągów podmiejskich jeździła z ograniczoną częstotliwością.
Do strajku przyłączyli się też niektórzy nauczyciele i pracownicy służby zdrowia, ale według wstępnych danych mniej osób odpowiedziało na apel związków niż w ubiegłym miesiącu.
18 września w miastach całej Francji, w tym w Paryżu, protestowało ponad 500 tysięcy osób, według danych policji i MSW. Związki mówiły o ponad milionie protestujących i strajkujących w całym kraju.