Polskie wojsko i NATO zestrzeliły rosyjskie drony nad terytorium sojuszu. Premier Tusk podkreślił powagę incydentu. Dron uszkodził dom, ale nikt nie ucierpiał.
Po raz pierwszy od początku inwazji Rosji na Ukrainę polskie wojsko wraz z sojusznikami zestrzeliło rosyjskie drony nad terytorium NATO.
W nocy ze środy na czwartek polskie systemy obrony powietrznej wykryły 19 maszyn, z których część wystartowała z białoruskiej przestrzeni powietrznej.
Jeden z dronów uszkodził dom w miejscowości Wyryki-Wola, kilka kilometrów od granicy z Ukrainą i Białorusią. Nikt nie odniósł obrażeń.
Premier Donald Tusk podkreślił, że NATO traktuje incydent "bardzo poważnie”. Podkreślił, że większość dronów nadleciała bezpośrednio z Białorusi.
Tymczasem tamtejsze ministerstwo obrony ogłosiło, że również zestrzeliło rosyjskie maszyny i przekazywało Polsce informacje o ich locie.
Czy rosyjskie drony mogą dotrzeć do Warszawy, Brukseli lub Berlina?
Tak – w zasięgu Geran-2 (znanych wcześniej jako irańskie Shahed) znajdują się stolice wielu państw NATO. Maszyny osiągają prędkość do 185 km/h i mają zasięg około 2500 kilometrów.
Warszawa, oddalona od granicy z Białorusią i Ukrainą o niespełna tysiąc kilometrów, byłaby celem osiągalnym w ciągu czterech godzin. Berlin dzieli od Briańska około 1500 kilometrów, co oznacza lot trwający do ośmiu godzin. Jeszcze bliżej znajduje się rosyjski Królewiec – z tego kierunku niemiecka stolica byłaby w zasięgu już po trzech godzinach.
Bruksela leży dwa tysiące kilometrów od Briańska. Lot zająłby ponad dziesięć godzin, chyba że drony wystartowałyby z Królewieca – wtedy czas skróciłby się do około sześciu godzin. Nawet Paryż, oddalony o ponad 2 200 kilometrów, pozostaje w teoretycznym zasięgu tych bezzałogowców.
Według ukraińskich źródeł, drony, które nadleciały nad Polskę, mogły zostać wystrzelone z obwodów kurskiego i briańskiego. Zanim dotarły nad terytorium NATO, pokonały około tysiąc kilometrów.
Geran-2 ma 3,5 metra długości, rozpiętość skrzydeł 2,5 metra i przenosi od 50 do 90 kilogramów materiałów wybuchowych.
Czy NATO jest przygotowane?
Rosja codziennie atakuje Ukrainę setkami dronów, które są przechwytywane przy pomocy różnorodnych systemów, od broni automatycznej po mobilne jednostki przeciwlotnicze.
Eksperci ostrzegają, że NATO wciąż polega głównie na drogich systemach obrony powietrznej. Były dowódca wojsk USA w Europie, generał Ben Hodges, zwrócił uwagę, że wysyłanie myśliwców przeciwko tanim dronom jest ekonomicznie nieuzasadnione. Produkcja jednego Shaheda kosztuje od 17 do 43 tysięcy euro, a ich masowe użycie ma na celu wyczerpanie przeciwnika.
Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych RP podniosło gotowość bojową. Do akcji wysłano nie tylko naziemne systemy obrony, ale też samoloty wczesnego ostrzegania i maszyny sojuszników NATO – m.in. F-35, F-16 oraz śmigłowce Mi-17, Mi-24 i Black Hawk.
Czy Niemcy mogą zestrzelić drony nad swoim terytorium?
Inspektor generalny Bundeswehry Carsten Breuer przyznał, że zwalczanie dronów nie jest proste, co pokazał incydent z 2023 roku, kiedy bezzałogowiec pojawił się nad koszarami armii niemieckiej. Tamten statek powietrzny nie był jednak maszyną bojową, lecz rozpoznawczą.
Jak dotąd żaden rosyjski dron bojowy nie naruszył niemieckiej przestrzeni powietrznej. W przypadku dronów szpiegowskich procedury są bardziej skomplikowane – wojsko musi działać proporcjonalnie, aby nie narażać osób cywilnych.
Jeśli bezzałogowce pojawią się nad infrastrukturą krytyczną, odpowiedzialność spoczywa na policji. Niemieckie MSW zapewnia, że władze federalne i landowe utrzymują stały kontakt i korzystają z wypracowanych kanałów komunikacji, które są dostosowywane do bieżących zagrożeń.