Śmierć dostawcy podczas starć z policją wywołała masowe protesty w indonezyjskich miastach. Demonstranci sprzeciwiają się również wysokim zasiłkom dla ustawodawców.
W piątek w wielu miastach w Indonezji odbyły się protesty. Demontrancje pojawiły się po tym jak pojazd opancerzony potrącił pieszego podczas starć między policją a studentami sprzeciwiającymi się zasiłkom dla ustawodawców.
W stolicy kraju protestujący przemaszerowali do siedziby brygady policji w Dżakarcie. Część z nich próbowała siłowo wedrzeć się do budynku. Policja użyła armatek wodnych oraz gazu łzawiącego.
Podczas starć jedna z grup podpaliła pięciopiętrowy budynek w pobliżu kompleksu policyjnego w dzielnicy Kwitang.
Pozostali demonstranci zniszczyli znaki drogowe oraz infrastrukturę miejską, co doprowadziło do wstrzymania ruchu w okolicy.
Demonstranci atakowali policyjne ciężarówki i samochody patrolowe oraz uszkodzili kilka biur rządowych. Zamieszki szybko przerodziły się w grabieże i podpalenia pojazdów.
Sklepy i centra handlowe w pobliżu miejsc protestów oraz w Glodok Chinatown zostały zamknięte ze względów bezpieczeństwa.
Mieszkańcy wciąż pamiętają zamieszki z maja 1998 roku, gdy przemoc wobec chińskich Indonezyjczyków przyczyniła się do upadku dyktatury Suharto.
Protesty w całej Indonezji
Gdy zapadła noc, zamieszki nie ustawały, a konflikt szybko rozprzestrzenił się w Dżakarcie i okolicach. W powietrzu unosił się gaz łzawiący, a protestujący odmawiali rozejścia się.
W Surabaya, drugim co do wielkości mieście Indonezji, demonstranci szturmowali siedzibę gubernatora. Zniszczyli ogrodzenia i podpalili pojazdy. Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, a protestujący odpowiedzieli fajerwerkami i drewnianymi pałkami.
W Bandung i Makassar demonstranci podpalili budynek należący do władz samorządowych.
W miastach Yogyakarta i Solo żądali szeroko zakrojonej reformy policji oraz przejęcia majątku od skorumpowanych urzędników. W obu miastach spalono opony i uszkodzono budynki.
Kierowca dostawczy zabity
Zamieszki wybuchły po publikacji w mediach społecznościowych nagrania, które ukazuje śmierć dostawcy na motocyklu podczas czwartkowych starć.
Wideo zszokowało opinię publiczną i wywołało falę oburzenia wobec działań sił bezpieczeństwa.
Według doniesień medialnych dostawca realizował zamówienie, gdy został potrącony przez opancerzony samochód Mobilnej Brygady Policji Narodowej.
Pogrzeb mężczyzny zgromadził tysiące ludzi, w tym działaczy na rzecz praw człowieka oraz polityków. Uczestnicy wypełnili główne rondo w centrum miasta.
Prezydent Indonezji Prabowo Subianto, w telewizyjnym wystąpieniu zaapelował o spokój i złożył kondolencje bliskim ofiary.
"Jestem głęboko zaniepokojony i zasmucony tym, co się wydarzyło. Jestem zszokowany i rozczarowany nadmiernymi działaniami funkcjonariuszy" – podkreślił Subianto.
Były generał zapewnił, że uważnie monitoruje sytuację wokół protestów i nakazał przeprowadzenie dokładnego śledztwa. W swoim przemówieniu wezwał obywateli do zachowania czujności wobec osób, które – jego zdaniem – próbują wzniecać niepokoje i dążyć do chaosu.
"W sytuacji takiej jak ta wzywam wszystkich do zachowania spokoju i zaufania rządowi, który podejmie działania w najlepszym interesie społeczeństwa" – dodał prezydent.
Władze potwierdziły, że siedmiu członków policyjnej brygady zmotoryzowanej powiązanych z incydentem zostało zatrzymanych i przesłuchanych. Tożsamość kierowcy pojazdu opancerzonego wciąż pozostaje nieznana.
W piątek, gdy w miastach południowo-wschodniej Azji wybuchły nowe protesty, Subianto, w towarzystwie kilku członków swojego gabinetu, odwiedził skromny dom rodziców Kurniawana w centrum Dżakarty i zapewnił, że rząd udzieli rodzinie ofiary wsparcia finansowego.
Ogólnokrajowe protesty rozpoczęły się w poniedziałek po ujawnieniu, że wszyscy 580 ustawodawcy otrzymywali miesięczny dodatek mieszkaniowy w wysokości 50 milionów rupii (2,628 euro) oprócz standardowej pensji. Świadczenie, wprowadzone w zeszłym roku, jest niemal dziesięciokrotnie wyższe od płacy minimalnej w Dżakarcie.
Krytycy podkreślają, że nowe świadczenie jest nie tylko wygórowane, ale również nieadekwatne wobec problemów, z którymi zmaga się większość obywateli, takich jak rosnące koszty utrzymania, wysokie podatki i narastające bezrobocie.