Decyzja załogi o wyłączeniu sprawniejszego silnika przed lądowaniem budzi poważne kontrowersje. Wstępne wyniki śledztwa spotkały się z ostrą krytyką rodzin i pilotów.
Wstępne wyniki śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Jeju Air, do której doszło w grudniu ubiegłego roku w Korei Południowej, wskazują na możliwy błąd załogi.
Zgodnie z ustaleniami, oba silniki uległy uszkodzeniu na skutek zderzenia z ptakami. Mimo to załoga zdecydowała się wyłączyć jednostkę w lepszym stanie tuż przed lądowaniem.
Te informacje natychmiast wywołały falę krytyki. Pogrążone w żałobie rodziny ofiar oraz środowisko pilotów oskarżyli władze o próbę zrzucenia winy na zmarłych członków załogi.
Komisja Badania Wypadków Lotniczych i Kolejowych pierwotnie planowała przedstawić szczegóły dotyczące stanu silników w sobotę. Jednak w obliczu gwałtownych protestów krewnych ofiar, którzy poznali ustalenia wcześniej tego dnia zapowiedziany briefing został odwołany.
"Jeśli twierdzą, że ich dochodzenie było rzetelne i niezależne, powinni przedstawić dowody na poparcie swoich tez" powiedział szef stowarzyszenia rodzin ofiar Kim Yu-jin.
Zgodnie z niepublikowanym raportem uzyskanym przez agencję AP wielostronny zespół dochodzeniowy kierowany przez Koreę Południową nie stwierdził usterek w silnikach.
Z raportu wynika, że to prawy silnik uległ poważniejszym uszkodzeniom po zderzeniu z ptakami i został objęty ogniem. Pomimo to piloci zdecydowali się wyłączyć lewy, mniej uszkodzony silnik.
To ustalenie oparto na analizie danych z rejestratora parametrów lotu oraz wynikach badań technicznych silników.
Dodatkowym utrudnieniem dla śledczych była utrata danych z czarnych skrzynek. Nagrania zakończyły się na około cztery minuty przed katastrofą. Dane cytowane w raporcie pochodzą z wcześniejszego okresu lotu.
Raport nie wyjaśnia, dlaczego piloci podjęli decyzję o wyłączeniu lewego silnika. Nie stwierdzono wprost, czy był to błąd ludzki.
Katastrofa samolotu Jeju Air. Rodziny pogrążone w żałobie
Rodziny ofiar oraz piloci Jeju Air i innych linii lotniczych skrytykowali raport. Wezwali do ujawnienia pełnych danych z rejestratorów pokładowych.
"6 500 pilotów cywilnych czuje oburzenie wobec niedorzecznych wniosków Komisji, która utraciła swoją bezstronność" - oświadczył Korean Pilot Unions Alliance.
Związek zawodowy pilotów Jeju Air wezwał natomiast do przedstawienia naukowych dowodów, że samolot byłby w stanie bezpiecznie wylądować, gdyby kontynuował lot na mniej uszkodzonym silniku.
Krytycy zwracają też uwagę na jednostronność raportu, który koncentruje się wyłącznie na kwestii silników.
Pominięto inne potencjalne przyczyny tragedii, w tym betonową konstrukcję, w którą uderzył samolot.
Była to instalacja z zestawem anten nawigacyjnych, tzw. lokalizatorów, które według ekspertów powinny być wykonane z materiałów ulegających deformacji przy uderzeniu.
Część środowiska lotniczego podejrzewa, że władze celowo pomijają rolę infrastruktury lotniskowej i ptaków w przebiegu katastrofy, by nie narażać na krytykę Ministerstwa Transportu, które bezpośrednio zarządza lotniskiem Muan.
Ani Komisja, ani samo Ministerstwo nie odniosły się dotąd do fali krytyki. Oświadczyły jedynie, że nie będą komentować szczegółów dochodzenia do czasu zakończenia prac. Podkreślono też konieczność poszanowania woli rodzin ofiar.
Według źródeł zbliżonych do śledztwa, ostateczny raport ma zostać opublikowany do czerwca przyszłego roku.
Do katastrofy doszło 29 grudnia na lotnisku Muan w południowo-zachodniej Korei Południowej.
Boeing 737-800 należący do linii Jeju Air lądował awaryjnie bez wysuniętego podwozia. Maszyna przeleciała nad pasem startowym, uderzyła w betonową konstrukcję i stanęła w ogniu.
W katastrofie zginęło wszystkich 181 osób znajdujących się na pokładzie. Był to najtragiczniejszy wypadek lotniczy w kraju od dziesięcioleci.