Libańskie Ministerstwo Zdrowia podało, że w atakach rannych zostało 66 osób, co było czwartym tego typu atakiem na centrum Bejrutu w ciągu niecałego tygodnia.
Co najmniej 20 osób zginęło w izraelskich nalotach na stolicę Libanu, Bejrut, podczas gdy dyplomaci starają się wynegocjować zawieszenie broni.
Libańskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w atakach rannych zostało 66 osób, co jest czwartym tego typu atakiem na centrum Bejrutu w ciągu niecałego tygodnia.
Ataki miały miejsce wczesnym rankiem w sobotę i zniszczyły ośmiopiętrowy budynek, w którym według prawodawcy Hezbollahu nie było w tym czasie żadnego z przedstawicieli ugrupowania.
Atak pozbawił również fasad pobliskie budynki i zgniótł samochody.
"Obszar jest mieszkalny, z ciasno upakowanymi budynkami i wąskimi uliczkami, co sprawia, że sytuacja jest trudna" - powiedział Walid Al-Hashash z libańskiej obrony cywilnej.
"Pracujemy z dwiema koparkami, a prace trwają, więc nie mogę oszacować, kiedy zostaną zakończone".
Izraelskie wojsko nie skomentowało liczby ofiar.
Najnowsza eskalacja nastąpiła po tym, jak wysłannik USA Amos Hochstein udał się do tego regionu w celu zawarcia porozumienia kończącego wielomiesięczne walki między Izraelem a Hezbollahem, które przerodziły się w wojnę na pełną skalę.
Dwóch zachodnich urzędników dyplomatycznych opisało sporne punkty między Izraelem a Libanem w negocjacjach dotyczących zawieszenia broni.
Obecna propozycja wzywa do dwumiesięcznego zawieszenia broni, podczas którego siły izraelskie wycofałyby się z Libanu, a Hezbollah zakończyłby swoją zbrojną obecność wzdłuż południowej granicy na południe od rzeki Litani.
Tysiące więcej żołnierzy armii libańskiej miałoby patrolować obszar przygraniczny wraz z siłami pokojowymi ONZ, a międzynarodowy komitet monitorowałby wdrażanie porozumienia.
Urzędnicy powiedzieli, że Izrael chce więcej gwarancji, że broń Hezbollahu zostanie usunięta z obszaru przygranicznego.
Izraelscy urzędnicy powiedzieli, że nie zgodziliby się na porozumienie, które nie dawałoby im wyraźnej swobody uderzania w Libanie, jeśli uważają, że Hezbollah narusza jego postanowienia.
Libańscy urzędnicy powiedzieli, że włączenie takiego terminu naruszyłoby suwerenność ich kraju.
Przywódca Hezbollahu Naim Kassem powiedział w tym tygodniu, że grupa bojowników nie zgodzi się na porozumienie, które nie pociąga za sobą "całkowitego i kompleksowego zakończenia agresji".
Liban i Izrael spierają się również o to, które kraje miałyby zasiadać w komitecie monitorującym. Urzędnicy powiedzieli, że Izrael odmówił dopuszczenia Francji, która jest blisko związana z Libanem od czasu zakończenia jego kolonialnych rządów. Liban odmówił Wielkiej Brytanii, która jest bliskim sojusznikiem Izraela.
Grupa bojowników Hezbollah jest ideologicznie powiązana z Hamasem ze Strefy Gazy i rozpoczęła ostrzał Izraela dzień po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy w październiku ubiegłego roku.
Hezbollah i Izrael niemal codziennie wymieniają się ogniem, wysiedlając dziesiątki tysięcy ludzi po obu stronach granicy.
W dniu 1 października izraelskie wojsko rozpoczęło operację lądową w Libanie, w której udział wzięło nawet 15 000 żołnierzy IDF.
Według libańskiego Ministerstwa Zdrowia, izraelskie ataki zabiły ponad 3 500 osób w kraju.
Walki doprowadziły do przesiedlenia około 1,2 miliona osób, czyli jednej czwartej ludności kraju.
Po stronie izraelskiej w bombardowaniach w północnym Izraelu i walkach zginęło około 90 żołnierzy i prawie 50 cywilów.