Były przywódca rebeliantów z DRK Roger Lumbala stanął w Paryżu przed sądem za zbrodnie przeciwko ludzkości. Grozi mu dożywocie po miesiącach przesłuchań świadków.
Były przywódca kongijskich rebeliantów, Roger Lumbala, stanął przed sądem w Paryżu w związku z domniemanym współudziałem w zbrodniach przeciwko ludzkości popełnianych przez dwie dekady we wschodniej Demokratycznej Republice Konga (DRK).
67-latek kierował Kongijskim Rajdem na rzecz Narodowej Demokracji, grupą rebeliantów wspieraną przez Ugandę, która była aktywna podczas drugiej wojny w Kongu w latach 1998–2003.
Według raportów ONZ, członkowie organizacji dopuszczali się egzekucji, gwałtów, pracy przymusowej oraz niewolnictwa seksualnego.
Szczególnie dotknięte przemocą były mniejszości etniczne Nande i Bambuti w prowincjach Północnego Kivu i Ituri w latach 2002–2003.
Wyrok w sprawie Lumbali spodziewany jest 19 grudnia, po miesiącu przesłuchań z udziałem dziesiątek świadków.
W przypadku skazania, grozi mu dożywotnie pozbawienie wolności.
Po zakończeniu konfliktu Lumbala pełnił funkcje polityczne - najpierw jako minister handlu zagranicznego, następnie jako członek parlamentu.
W 2006 roku bezskutecznie ubiegał się o urząd prezydenta DRK. Pięć lat później kongijski rząd wydał nakaz jego aresztowania, oskarżając go o wspieranie grupy rebeliantów M23 działającej na wschodzie kraju.
W odpowiedzi Lumbala uciekł do Francji, gdzie został zatrzymany w 2020 roku, a w 2023 roku postawiono go w stan oskarżenia.
Proces odbywa się na mocy francuskiego prawa, które umożliwia sądzenie domniemanych zbrodni przeciwko ludzkości, niezależnie od miejsca ich popełnienia.
Lumbala zaprzecza zarzutom, twierdząc, że pełnił jedynie funkcje polityczne i nie miał kontroli nad działaniami żołnierzy ani ochotników.
Organizacje praw człowieka określiły proces jako historyczny.
Zastępca dyrektora regionalnego Amnesty International na Afrykę Wschodnią i Południową Vongai Chikwanda podkreślił, że postępowanie wysyła "wyraźny sygnał" dla osób podejrzanych o zbrodnie w DRK.
"Są w błędzie, jeśli uważają, że mogą ukrywać się w innych krajach z dala od kontroli. Wszystkie osoby odpowiedzialne za przestępstwa w świetle prawa międzynarodowego i poważne naruszenia praw człowieka w DRK powinny ponieść indywidualną odpowiedzialność" - dodał.
Na wschodzie DRK nadal aktywnych jest wiele grup zbrojnych.
Region bogaty w surowce naturalne, od lat 90. doświadcza śmiertelnych konfliktów.
Na początku tego roku rebelianci M23, wspierani przez sąsiednią Rwandę, zajęli dwa strategiczne miasta, w wyniku czego zginęły tysiące osób, a dziesiątki tysięcy zostały przesiedlone.