Anthony Albanese to pierwszy premier Australii od 21 lat, który wygrał drugą z rzędu 3-letnią kadencję. Jak twierdzą analitycy, zwycięstwo centrolewicy to pokłosie polityki Trumpa i jego wsparcia dla prawicowego kontrkandydata Duttona.
REKLAMA
Centrolewicowa Partia Pracy, z rządzącym do tej pory premierem Anthonym Albanese wygrała wybory parlamentarne w Australii, pokonując koalicję kierowaną przez prawicowego kontrkandydata Petera Duttona. Jak podały australijskie media, laburzyści uzyskali około 30 procent głosów, co zapewni im 65 miejsc w parlamencie. Liberalno-Narodowa Partia Queensland Duttona może natomiast liczyć na 22 miejsca.
Dutton przekazał mediom, że zadzwonił do Albanese, aby pogratulować mu zwycięstwa.
„Nie poradziliśmy sobie wystarczająco dobrze w tej kampanii. To jest oczywiste dziś wieczorem i biorę pełną odpowiedzialność", przekazał swoim zwolennikom.
Część opinii publicznej wskazuje, że Dutton stracił poparcie ze względu na protekcję Trumpa, który niedawno chwalił go jako „wielkiego myśliciela". Jak twierdzą analitycy, na przegraną w wyborach wpływ miała także ostatnia agresywna polityka celna prezydenta USA.
W trakcie kampanii Albanese obiecywał, że zainwestuje w odnawialne źródła energii, a jego zapewnienia skupiały się przede wszystkim na aspektach socjalnych. Podejmował m.in. temat kryzysu mieszkaniowego, który jest w Australii palącym problemem, a także służby zdrowia, w którą pieniądze obiecał zainwestować.
Dutton natomiast skupiał się na kwestii migracji i zniesienia zakazu stosowania energii jądrowej. Chciał także obciąć wydatki na służbę zdrowia, co doprowadziło do porównań z krytykowanymi ostatnio działaniami administracji Trumpa i Elona Muska, które wywołały w minionym czasie masowe protesty w Stanach Zjednoczonych i Europie.
Partia Pracy poparła także światowe wysiłki na rzecz dekarbonizacji.