Rumuński Trybunał Konstytucyjny unieważnił wyniki wyborów prezydenckich z powodu ingerencji z zagranicy, co skłoniło prezydenta Klausa Iohannisa do zapewnienia kraju, UE i NATO o stabilności w piątek wieczorem.
Decyzja rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego o unieważnieniu wyników wyborów prezydenckich była zgodna z prawem i musi zostać uszanowana, powiedział prezydent Klaus Iohannis w przemówieniu wygłoszonym w piątek wieczorem.
Zaledwie kilka godzin po upublicznieniu orzeczenia, które wywołało wstrząs w rumuńskim społeczeństwie, Iohannis wyjaśnił, że decyzja została podjęta po poważnym rozważeniu potencjalnej ingerencji zagranicznej w niespodziewane zwycięstwo nieznanego wcześniej skrajnie prawicowego kandydata nacjonalistów, Călina Georgescu.
"Po wyborach zacząłem otrzymywać notatki od służb wywiadowczych o pewnych dziwnych rzeczach", powiedział Iohannis.
"Otrzymałem raporty i byłem bardzo zaniepokojony tym, co przeczytałem, więc zwołałem Rumuńską Radę Bezpieczeństwa Narodowego" - wyjaśnił. "Wnioski były poważne".
Według rumuńskiego prezydenta, stało się jasne, że Georgescu korzystał z tego, co Iohannis nazwał "masowym nielegalnym wsparciem wyborczym", pomimo deklarowania "zerowych wydatków na swoją kampanię wyborczą, nawet jeśli prowadził ją w wyrafinowany sposób".
"Otrzymałem informacje od służb, że ten kandydat był nielegalnie wspierany przez obce państwo, co stanowi kwestię bezpieczeństwa narodowego" - powiedział.
Georgescu prowadził udaną kampanię na platformie mediów społecznościowych TikTok. Jego popularność eksplodowała w tygodniach poprzedzających głosowanie, a kandydat zyskał dziesiątki milionów wyświetleń na kilka dni przed pierwszą turą, zyskując przydomek Mesjasza TikTok.
"Rumunia to bezpieczny, solidny kraj"
Słowa Iohannisa potwierdziły to, co było znane z bombowych odtajnionych informacji rumuńskich agencji wywiadowczych ujawnionych w środę, które stwierdziły, że zwycięstwo Georgescu "nie było naturalnym wynikiem" i że skoordynowana kampania w mediach społecznościowych prowadzona przez "podmiot państwowy" sztucznie wsparła jego zwycięstwo.
Dokumenty wykazały, że na dwa tygodnie przed wyborami w aplikacji nagle uaktywniła się wcześniej zorganizowana sieć szpiegowska.
Rumuński wywiad doszedł do wniosku, że sieć wykorzystywała metody typowe dla podmiotu państwowego w rekrutacji i koordynacji z innymi za pośrednictwem platformy komunikacyjnej Telegram.
Dokumenty wykazały również, że prawie 1 milion euro został wydany podczas kampanii przez osobę, która wspierała kandydaturę Georgescu, płacąc do 950 euro za repost w aplikacji.
Georgescu, który wzbudził wiele kontrowersji swoimi skrajnymi przekonaniami i oświadczeniami popierającymi rumuńskich nazistowskich przywódców kolaboracyjnych z czasów II wojny światowej, twierdził, że nie miał budżetu na kampanię i pomagali mu wolontariusze.
W międzyczasie Iohannis - którego mandat miał wygasnąć 21 grudnia - zapewnił Rumunów, że stabilność zostanie zachowana, a on pozostanie na stanowisku, dopóki jego następca nie zostanie wybrany zgodnie z prawem.
"Zgodnie z rumuńską konstytucją, prezydent kontynuuje swój mandat do czasu złożenia przysięgi przez nowego prezydenta. Kiedy więc nowy prezydent zostanie zaprzysiężony, wtedy odejdę ze stanowiska prezydenta" - stwierdził.
"Będę kontynuował pracę na rzecz demokratycznej, wolnej, nowoczesnej, bezpiecznej i europejskiej Rumunii", powiedział Iohannis.
"Rumunia jest stabilnym, solidnym i bezpiecznym krajem. Mówię to w odniesieniu do gospodarki, inwestycji, rynków. Mówię to Unii Europejskiej: Rumunia jest i pozostanie bezpiecznym, solidnym krajem. Mówię to do NATO: Rumunia jest bezpiecznym, solidnym krajem. Rumunia nie jest w trudnej sytuacji" - podsumował.
Nowy rząd, który ma zostać utworzony przez sojusz partii prounijnych po wyborach parlamentarnych w ubiegłą niedzielę, zadecyduje o nowych datach dwóch tur wyborów prezydenckich.