"Nie poddam się" - oświadczyła Marine Le Pen zwolennikom zgromadzonym na Place Vauban w Paryżu. Według policji w wiecu Zjednoczenia Narodowego wzięło udział osiem tysięcy osób. Lewica zorganizowała kontrdemonstrację na Placu Republiki.
Zwolennicy francuskiej liderki skrajnej prawicy Marine Le Pen zgromadzili się w Paryżu, by zaprotestować przeciwko jej skazaniu za defraudację oraz pięcioletniemu zakazowi kandydowania w wyborach.
Le Pen, która odwołała się od wyroku obiecała, że nie pozwoli okraść się z prezydentury. "Nie mogę ukryć wzruszenia, widząc was tutaj. Dziękuję, że jesteście ze mną i chcecie bronić tego, co ta decyzja podeptała, a co jest mi drogie ponad wszystko: mój naród, mój kraj i mój honor" – powiedziała.
"Zapewniam wszystkich - nie poddam się" – dodała.
Centrowa partia Renaissance Gabriela Attala zorganizowała własną demonstrację w Saint-Denis, ostrzegając przed "egzystencjalnym zagrożeniem dla rządów prawa".
Orzeczenie sądu odbiło się szerokim echem poza Francją i wywoło wstrząs w kręgach prawicowych w Europie i poza nią. Niektóre partie, w tym ta do, której należy Le Pen zyskały na popularności.
Sondaże pokazują, że pozycja Zjednoczenia Narodowego pozostaje silna, nawet jeśli protegowany Le Pen, Jordan Bardella, zostałby kandydatem na prezydenta w 2027 roku.
W sondażu Elabe dla BFMTV i La Tribune Dimanche przeprowadzonym między 2 a 4 kwietnia Le Pen lub Bardella prowadzą pod kątem poparcia w wyborach prezydenckich w 2027 roku.
We wszystkich możliwych konfiguracjach przeciwników, córka Jean-Marie Le Pen i jej kontrkandydat są na szczycie. Le Pen może cieszyć się poparciem od 32 procent do 36 procent a Bardella od 31 procent do 35,5 procent.
Bardella: "bezpośredni atak na demokrację"
Młody przewodniczący Zjednoczenia Narodowego potępił decyzję sądu w sprawie Marine Le Pen. Jego zdaniem to "bezpośredni atak na demokrację, która sprawiła krzywdę milionom Francuzów".
"Chcieli zgasić jeden głos, ale obudzili naród francuski" - oświadczył Jordan Bardella.
Przed rozpoczęciem protestu zwolenników Marine Le Pen zgromadzeni na Place Vauban zostali uraczeni demonstracją aktywistek z Femenu. Wezwały one do "dożywotniego pozbawienia praw wyborczych Le Pen".